
Ilu nas jest?
Postpolskich mutantów nie obchodzi już nie tylko Polska, ale także sąsiad z podwórka, który zdycha w samotności. Może więc warto się policzyć
Ilu nas jest – bezczelne pytanie, prawda? Niby wiadomo, wciąż 38 mln, z czego jakieś 2 mln w Irlandii i Anglii, kilkaset tysięcy u Niemca i gdzieś tam jeszcze po kątach Europy i świata. No i te mityczne 8 mln Polonusów w USA, z których co żwawsi tańczą na festynach polkę, sądząc, że to kwintesencja polskości. Ale pytam serio: ilu w sierpniu roku 2012 nas jest, Polaków, którzy chcą być Polakami, których obchodzi los polskiej wspólnoty, ich własne państwo, którzy chcą żyć wedle ideałów polskiej tradycji, kultury i historii, a więc oddzielając szlachetność od podłości, solidarność od zdrady, wolność od zniewolenia? Więc ilu? Połowa? Mniej? Ilu jest Polaków, a ile postpolskich mutantów czy też prepolskich larw, tak twórczo dziś hodowanych przez medialny panświnizm? I czy można spośród owych mutantów i owych larw awansować do grona Polaków?