W narkotycznej pułapce
O prościutkim filmie „Musisz żyć” zapomnieliśmy wszyscy. A właśnie dziś warto do niego wrócić
Człowiek z...", niby obrazoburcza satyra na solidarnościowe mity, został przemilczany nawet przez tych, którym powinien się podobać. „Operację koza" sama „Gazeta Wyborcza" uznała za niesmaczną i miała rację. Reszta filmów to rząd tytułów (choć może przesadzam). Poza tym jednym niepozornym dziełkiem z 1997 r., które i teraz przykuwa uwagę.
Oglądamy spokojną zamożną polską rodzinę czasów transformacji, w której pojawia się plaga narkomanii. Pokazana z najgorszymi konsekwencjami, aż do końca. Szołajski wyposaża wszystkich bohaterów, włącznie z ćpającym synem, w komplet argumentów. Może byłoby ciekawiej, gdyby pokazał zagładę rodzinnego szczęścia jako irracjonalny kataklizm. Ale bezradność rodziców stojących w obliczu najgorszego zagrożenia, jakie może wisieć nad ich dzieckiem, jest odmalowana dobrze. Także dzięki kreacji Piotra Fronczewskiego, jednego z najlepszych polskich aktorów, jako ojca.