Tego ich uczą na kursach
Popularność Putina jest nadal na poziomie, który dowolnego zachodniego przywódcę doprowadziłby do ekstazy
Marzec, dzień wyborów prezydenckich w Rosji. Wygrywa Putin. Gdy jego zwycięstwo zostało już ogłoszone, sam car, wraz z Dymitrem Miedwiediewem, wychodzi nieoczekiwanie z Kremla przez Bramę Spasską na plac Czerwony. Wygłasza kilkuzdaniowe przemówienie, przy pierwszych słowach po jego policzku spływa kilka łez...
Patrzę na to i czatuję z moskiewskim korespondentem jednego z najważniejszych polskich mediów. A w odróżnieniu ode mnie jest to rusofob, co się zowie, Rosjanami i wszystkim, co rosyjskie, gardzący.
„Płaczę razem z nim" – napisał.
Wiedziałem, że ani nie kłamie, ani nie ironizuje.
Wolę Putina niż prawdę
Fenomen popularności Putina trwa. Pomimo opozycyjnych demonstracji. Pomimo tego, że coraz więcej Rosjan używa Internetu. Pomimo zabuksowania gospodarki. I pomimo tego, że Władimir Władimirowicz rządzi już kilkanaście lat, a więc przeciw niemu powinien zacząć już grać niedoceniany, a często kluczowy czynnik, we współczesnych społeczeństwach decydujący o karierach polityków – czyli znudzenie.