Ile mogą dać Polsce Niemcy
Tylko frajerzy wciąż myślą, że mamy na Unii korzystać. My ją mamy ratować
Stary żydowski kawał. Wielki bogacz – nazwijmy go, jak na bohatera żydowskiego kawału przystało, Gold (ale jeśli ktoś chce, to może być Amber) – bankrutuje. Jutro publicznie zostanie ogłoszone, że nie ma nic, stracił co do grosza wszystko – ale jeszcze prawie nikt o tym nie wie. I oto zjawia się u niego biedna wdowa, która wyznaje, że bardzo boi się o swoje tysiąc złotych, jedyne pieniądze, jakie jej zostały po nieboszczyku mężu.
Nie ufa bankom, a u takiego bogacza, gdyby zechciał jej oszczędności przyjąć na procent... Gold (czy Amber) oczywiście rozpromienia się – w tak trudnej chwili spada mu z nieba gotówka. Gwarantuje, wypisuje skrypt, zapewnia i tak dalej.
A gdy za wdową zamykają się drzwi i przypadkiem obecny przy tej scenie przyjaciel mówi do niego: „Przecież ty tę biedną kobietę okradłeś, jak mogłeś?" – odpowiada spokojnie: „No zastanów się, ile można dać jałmużny biednej wdowie? Dziesięć złotych, dwadzieścia, no, jeśli byłbym bardzo hojny, to może pięćdziesiąt. Ale co ty chcesz, żebym ja jej ot tak podarował, jeszcze w mojej obecnej sytuacji, tysiąc?!