Jest ruch, są pieniądze
Kto płaci za przyjemność startowania na polskich drogach i bezdrożach? Czy to jest dobry interes i dla kogo? Na te pytania odpowiada Michał Bartoszak, człowiek, który żyje bieganiem i z biegania
Zanim pan powie, czym z biznesowego punktu widzenia jest w Polsce masowe bieganie, ustalmy rzecz podstawową, skalę zjawiska, czyli liczbę biegaczy...
Nikt tak naprawdę ich nie policzył. Możemy jednak szacować na podstawie obserwacji frekwencji na imprezach biegowych albo biorąc za podstawę poziom zakupów sprzętu sportowego, że to już jest zajęcie wielu tysięcy ludzi. Moje szacunki są takie, że około 150 tys. Polek i Polaków aktywnie uprawia bieganie i do tego dodałbym jeszcze jakieś 50 tys. tych, którzy spróbowali i próbują, ale jeszcze nie wiedzą, czy to będzie ich pasja na całe życie.
Czyli to rynek rozwojowy?
Tak, to widać wyraźnie – imprez i uczestników jest w naszym kraju więcej z roku na rok. To jest zjawisko powszechne i nie musimy mieć żadnych kompleksów wobec innych części świata.