Uderz w rząd, Lisowie się odezwą
Hanna Lis boi się, że córki kiedyś zapytają, dlaczego „w zniewolonych mediach grasują cenzorzy z zakrwawionymi brzytwami w zębach”. Czy boi się dlatego, że sama chwyciła kiedyś za cenzorskie nożyce, by wyciąć niewygodną dla Platformy wiadomość?
Trzy lata temu zwolniono ją z TVP po tym, gdy jako prezenterka serwisu informacyjnego nie zawahała się pominąć na wizji fragmentu newsa, który mógł osłabić jego mocno proplatformerski przekaz. Mąż na znak solidarności z wydatkami żony pozostał wtedy na świetnie opłacanym stanowisku w tej samej telewizji publicznej, w której – dodajmy – nie mógł jeszcze wtedy wchodzić w prorządową narrację aż tak głęboko, jak czyni to dzisiaj.
Był jednak zadowolony z prorządowej „odwagi" swojej żony i podczas transmitowanego wtedy przez konkurencyjną stację meczu piłkarskiego Media – Gwiazdy założył nawet koszulkę z odręcznym napisem „Haniu, jestem z ciebie dumny". Po tym odręcznie maźniętym wyznaniu dumy z prorządowej martyrologii w rodzinie, nawet tabloidy, na ogół przychylnie spoglądające na podobne publiczne wyznania, drwiły, że „warto było czekać".