Co dalej z wolnością prasy?
Sprawa dziennikarskiej prowokacji wobec gdańskiego sędziego opublikowana przez „Gazetę Polską Codziennie" może być cezurą dla problematyki wolności mediów. Wszczęto bowiem śledztwo.
Nie przeciw komuś, tylko „wsprawie", ale to może być tylko na razie... Donald Tusk mówił, że prokuratura powinna sprawdzić, czy prowokacja nie była przestępstwem. Zaś szef jego kancelarii Tomasz Arabski powiedział, że dokonywanie takich prowokacji jest „oburzające i właściwie łajdackie". Aodnosząc się dosfałszowania jego e-maila, autorytatywnie orzekł, że było to przestępstwo.
Zauważmy, że obaj politycy wypowiadali się w swojej sprawie, bo przecież prowokacja „GPC" ujawniła podatność aparatu sądowego nanaciski ze strony ich rządu iich obozu. Może więc powstać wrażenie, że skłaniają prokuraturę, by zemściła się zawyrządzony im psikus.
Czy „GPC" dokonała przestępstwa? Warto przypomnieć, że naZachodzie wwypadku prowokacji dziennikarskiej sędziowie sytuacje graniczne starają się interpretować nakorzyść mediów. Wychodzą zzałożenia, że dobrem ważniejszym niż inne, które mogłyby wwyniku prowokacji ucierpieć, jest możliwość efektywnego sprawowania przez media funkcji kontrolnej wobec rządzących. Polskie media niezależnie odopcji powinny uświadomić sobie, że muszą stawić solidarny opór, gdyby kolegów z„Gazety Polskiej Codziennie" wzwiązku zpublikacją miało spotkać coś złego. Ich los mogą podzielić iinni.