Za późno i za słabo
Nie wydaje się, by ostatnie „exposé” Tuska zmniejszyło narastający kryzys zaufania do władzy
Najpierw spójrzmy na „exposé" Donalda Tuska z punktu widzenia marketingu. Jest ono zdumiewająco zachowawcze. Jakby nic się nie zdarzyło. I jakby premier poza tasiemcowymi naradami z Janem Krzysztofem Bieleckim czy Jackiem Rostowskim nie dysponował potencjałem PR-owców.
Premier zapowiedział to wystąpienie już dawno, czym wywołał nadzieje na nowe otwarcie. Nawet z kręgu jego doradców płynęły sygnały, że trzeba szukać nowego paliwa, uzasadnienia dla własnych rządów.
Taka wczesna zapowiedź była błędem, dała opozycji czas na własne inicjatywy, na spalenie tego widowiska. Trzeba przyznać, że opozycja wykorzystała okazję. I „exposé" Jarosława Kaczyńskiego, i wielki marsz w centrum Warszawy, i inicjatywa z technicznym premierem, prof. Glińskim, wpisały się w ten wyścig. I wysypały się sondaże pokazujące, że PO zaczyna mieć kłopot z pierwszym miejscem.