Matka świętego
Zdarzenie bez precedensu: 92-letnia matka pożegna szczątki swego syna, gdy będą odjeżdżać z Warszawy do Rzymu. Ale nie będzie smutna. – Ja zawsze się cieszę – mówi. – Bo tam dobrze, gdzie nas nie ma
W każdą kolejną rocznicę śmierci ks. Jerzego, 19 października, przy jego grobie klęczy drobna, pochylona kobieta, w chustce na głowie, z laseczką w ręku. Jego matka. I tak niezmiennie, już prawie 30 lat.
W tym roku Marianna Popiełuszko przyjedzie do Warszawy dzień wcześniej, 18 października, razem z córką Teresą i synem Józefem. Oni dołączą do delegacji, która wyruszy tego dnia do Rzymu, aby przekazać relikwie błogosławionego księdza Jerzego do kościoła św. Bartłomieja w Wiecznym Mieście. Tam bowiem przechowywane są relikwie męczenników XX w. z całego świata. Pani Marianna natomiast uroczyście pożegna doczesne szczątki swego syna w Warszawie.
Hartowało ją życie
Rzecz to w historii niespotykana, by matka uczestniczyła w takiej ceremonii. Cisną się na usta pytania. Co będzie czuła? Czy da radę nie myśleć o tym, jak te szczątki wyglądały ponad ćwierć wieku temu, gdy musiała je rozpoznawać w trumnie? „To musi być straszne patrzeć na szczątki zamordowanego syna" – powiedział ktoś do pani Marianny, gdy ostatnio otrzymała relikwie bł. ks. Jerzego.