Literacki seks
Seks w literaturze XX wieku nierzadko wywoływał kontrowersje, a czasami skandale (przykładem chociażby „Kochanek Lady Chatterley” Lawrence’a, „Lolita” Nabokova, czy „Ulisses” Joyce’a). Żadna inna tematyka nie stanowiła równie częstej przyczyny ingerencji cenzorskich (nożyce) i prohibicyjnych (zakaz rozpowszechniania). Dzisiejsza kariera „wolnej miłości” i „tolerancji” otwarła literackim obscenom wszystkie furtki, bramy i śluzy, z czego rodzimi „ludzie pióra” euforycznie korzystają.
Przejdźmy teraz do bardzo ważnego problemu: seks w rodzimej literaturze współczesnej i najnowszej (1946–2012). Wiadomo, że jest go coraz więcej w całej obecnej kulturze—w mediach, w filmie, w teatrze, w „sieci", wszędzie—i że przybiera on już rutynowo formy permisywne, wulgarne, arcyrealistyczne, fizjologiczne, pornograficzne, zwane obscenicznymi, „rzeźniczymi", „hard–core'owymi" itp. Odkąd kopulowanie wylazło spod kołdry, nie chce tam już wrócić, i ten ekshibicjonizm musiał wpłynąć na całą kulturę, także literacką, nie wyłączając języka medialnego tudzież publicznych dialogów. Podczas lubianego przez dzieci programu rozrywkowego TVP znana piosenkarka Dorota Rabczewska kłuje znanego boksera frazą: „—Przemysław Saleta obciągnie ci fleta", ten zaś bez namysłu ripostuje: „ — Doda Elektroda zrobi ci loda". Oklaski. W dobie kultu „palikota" (plastikowego Priapa) hitem internetu jest utwór „Ala nie wali mu pały", popularna wokalistka Agnieszka Chylińska publicznie zwie swój organ „rozklepichą", wszyscy biją brawo, i jest „odjazdowo" tudzież „cool!". To znaczy: jak dla kogo, ale co można zrobić—strzelać? Kiedy prawicowy węgierski rząd Orbána chciał parlamentarnie (głosowaną przez sejm ustawą medialną) przynajmniej trochę ograniczyć nad Dunajem lawinę ekranowej pornografii i „mięcha" mikrofonowego — cała postępowa Unia Europejska zawyła z oburzenia, nazywając ustawę faszystowską!