Karygodne zaniechania premiera
Ważniejsze od kolejnej porcji zaklęć Tuska jest to, o czym konsekwentnie, w każdym swoim wystąpieniu, nie mówi
Już po wygłoszeniu drugiego exposé premier był tak zabawny, gdy zapowiadał do kamer: „Żadnej litości" dla tych, którzy zawinili temu, że na Stadionie Narodowym nie odbył się mecz.
Ileż to już razy pokazywał Polakom takie zagniewane oblicze, srożył się i zapowiadał wyjaśnienie sprawy. Tym razem nasączenie największej inwestycji Euro 2012 wodą skradło mu po trosze show.
Tusk zmiennokształtny
Ale bawiąc się jego minami, przyznaję: nie powinno się go grzebać przedwcześnie, nawet jeśli TVN rozlicza go nagle hurtem z ostatnich pięciu lat, a Tomasz Lis pozwolił sobie z wyraźną uciechą (nigdy za nim nie przepadał) przedstawić Tuska w „Newsweeku" jako podejrzliwego frustrata. To wszystko wynika z dezorientacji, nawet lekkiej paniki mainstreamu, ale żaden wyrok nie zapadł. Ani establishment nie znalazł nikogo na jego miejsce, ani on się nie poddał. A to sprawny zawodnik.