O jedną maskę za dużo?
Jeśli „drugie exposé” Donalda Tuska miało odwrócić proces zniechęcania się do niego kolejnych wyborców, to nie tylko nie osiągnęło celu, ale wręcz proces ten przyspiesza. Premier przekroczył granicę elastyczności swego wizerunku
Wizerunek ten dotychczas był budowany jako wizerunek, mówiąc bardzo umownie, gospodarczego liberała. Prawdopodobnie nie wynikało to z żadnych głębszych przekonań premiera – jego polityczna kariera każe wątpić, czy w ogóle takowe kiedykolwiek posiadał. Po prostu taki był zawsze ogólny ton mediów III RP, taka ideologia „transformacji ustrojowej" i takie oczekiwanie jej elit, na których się przywódca Platformy Obywatelskiej oparł.
Rozwiązania państwowe są niewydolne i nieskuteczne, a co bodaj ważniejsze – niemodne i nienowoczesne. Ludzie „na pewnym poziomie", „młodzi, wykształceni, z większych miast" – a popieranie PO miało w oficjalnej propagandzie stanowić atrybut przynależności do ich grona – nie liczą na państwo, tylko na samych siebie. Wiara, że państwo może coś dać, oczekiwanie na pomoc rządu to „postawa roszczeniowa", która cechuje „wiochę", „moherów" i inny ludzki obciach, który musi „wymrzeć jak dinozaury".