Do biegu, niegotowi, start!
Łatwiej rozbić atom niż przesąd – mówił Albert Einstein. A co dopiero, gdy przesąd upowszechniany jest i wspierany przez media
Podczas kolejnego z modnych dziś masowych maratonów, w Poznaniu, 35-letni mężczyzna zmarł na atak serca. Z oczywistych względów trudno komentować takie nieszczęście, toteż informacja przemknęła przez serwisy praktycznie bez żadnych odgłosów. Ja też bym zapewne zostawił sprawę w spokoju, gdyby nie fakt, że kiedyś, wiele lat temu, rozmawiałem o propagowaniu mody na bieganie z pewnym kardiologiem, w środowisku zawodowym znanym i cenionym. Nie wymieniam nazwiska, bo mnie do upubliczniania jego poglądu na tę sprawę nie upoważnił, ale od tego czasu zadawałem to pytanie wielu specjalistom i wszyscy – mniej lub bardziej półgębkiem – mówili to samo.
Wspomniany profesor bardzo żywiołowo zareagował na moje pytanie, czy bieganie jest rzeczywiście tak bardzo zdrowe, jak się to przedstawia. – Broń Boże! – powiedział. – Większość tych biegających przyspiesza swą śmierć, zamiast ją oddalać!