
W piekle skandynawskiego raju
Większość szwedzkich książeczek przeznaczonych dla przedszkolaków przedstawia rodzinę rozbitą, pogrążoną w chaosie, w której matka to potwór, ojca nie ma, a dziecko pozostaje samotne i bezradne
Skandynawię od lat stawia się Polakom za wzór postępu i dobrobytu, ale także otwarcia w dziedzinie obyczajowości. Jeśli chcesz być nowoczesny, to spójrz na Szwecję. Propozycją nie do odrzucenia ma być dla nas „rodzina wielowymiarowa", w której matka odgrywa rolę ojca i odwrotnie, gdzie dziecko ma kilku „przyszywanych ojców" bądź samo jest „dzieckiem bonusowym". Cennym doświadczeniem społecznym ma też być rodzina homoseksualna. Niby mamy do czynienia z rajem, gdzie nikt nikomu nie zadaje gwałtu i każdy żyje, jak chce!
Rzut oka na skandynawską literaturę dziecięcą, którą z takim zachwytem publikuje się w ostatnich latach u nas, przedstawia jednak obraz rodziny zgoła odmienny. Większość książeczek obrazkowych przeznaczonych dla przedszkolaków przedstawia rodzinę rozbitą, pogrążoną w chaosie, w której matka to swoisty potwór, a ojca zwyczajnie nie ma, dziecko zaś jest całkowicie osamotnione i bezradne.