Śmierć piewcy stalinizmu
Eric Hobsbawm negował sowieckie ludobójstwo, gloryfikował Stalina i nienawidził kapitalizmu. Brytyjska lewica uznała go za „największego historyka wszech czasów”
Jest rok 1994. W brytyjskiej telewizji odbywa się dyskusja nad upadkiem muru berlińskiego. Biorą w niej udział kanadyjski intelektualista Michael Ignatieff i słynny historyk Eric Hobsbawm.
„– Już w 1934 r. sowiecki eksperyment pochłonął miliony ofiar. Czy gdyby pan o tym wówczas wiedział, sprawiłoby to panu różnicę? Czy wpłynęłoby to na to, że był pan komunistą? – pyta Ignatieff.
– Najprawdopodobniej nie – odpowiada Hobsbawm.
– Dlaczego?
– Dlatego, że w okresie, w którym masowa eksterminacja i masowe cierpienie miały charakter absolutnie uniwersalny, szansa na to, że z tego cierpienia narodzi się nowy świat, byłaby nadal warta wsparcia. Ofiary były jednak gigantyczne. Były większe, niż wyznaczają to standardy. [...]