A na ile ciebie zadłużył Donald Tusk?
Dopiero niedawno, pod koniec października, spłaciliśmy długi Gierka. Czy na spłacenie długów Tuska wystarczy nam 50 lat?
Licząc od dnia upadku Edwarda Gierka, oddanie zaciągniętych przez niego na nasze konto długów zajęło nam aż ponad 32 lata. Ostatnia rata, jaką zapłaciliśmy, wynosiła 300 mln dol. A przecież gdyby nie poważne, o niemal połowę zredukowanie zadłużenia naszego kraju w latach 90., długi te spłacalibyśmy kilka dziesięcioleci dłużej. I kto wie, czy gdyby ich nam wówczas w tak znacznej części nie anulowano, całkiem nie przydusiłyby one Polski, uniemożliwiając dokonanie skoku cywilizacyjnego, który za nami?
Czy tamto doświadczenie nie powinno nas było czegoś nauczyć? Na przykład tego, żeby – w demokratycznych warunkach, gdy stało się to już możliwe – za żadne skarby świata nie pozwalać politykom na zadłużanie naszego państwa. A już na pewno nie pozwalać im na zadłużanie go ponad miarę. Niestety, po raz kolejny okazało się, że historia uczy głównie tego, że niczego nie uczy.
Wspomniana ostatnia rata długów Gierka kosztowała statystycznego Polaka około 25 zł. Mało? W takim razie proszę policzyć, ile każdy statystyczny Polak wydał w 2011 r. na obsługę całego długu publicznego, jeśli w sumie kosztowała nas ona prawie 36 mld zł? Otóż – z grubsza biorąc – 1 tys. zł! Nadal „za mało"? W takim razie sprawdźmy, ile długu do oddania przypada dziś na każdego z nas. Licznik Balcerowicza nie pozostawia złudzeń: ponad 23 tys. zł. Mam nadzieję, że tym razem „wystarczy". Tym bardziej że suma ta pęcznieje z każdym dniem.
W ciągu pierwszych 18 lat wolnej już III Rzeczypospolitej rządy – od gabinetu Mazowieckiego, po gabinet Kaczyńskiego – zadłużyły swych wyborców na ponad 500 mld zł. To ogromna suma, dająca średnio po niemal 28 mld zł na rok. Jakim jednak mianem określić zadłużenie naszego kraju przez ekipę Tuska – w ciągu zaledwie pięciu lat – na kolejne ponad 300 mld zł, co daje średnio ponad 60 mld zł rocznie? Mianem zbrodni stanu? Czy tylko skrajnej nieodpowiedzialności i głupoty?
A kiedy te długi mogą zostać przez nas, nasze dzieci i wnuki spłacone? Skoro długi Gierka spłacaliśmy ponad 30 lat, to jak długo będziemy spłacać długi Tuska? Długi, których przecież nikt nam nie zredukuje, bo niby dlaczego miałby to uczynić? 50 lat? 100 lat? I czego sobie z powodu morderczych odsetek od nich nie zafundujemy? Ilu kilometrów autostrad nie wybudujemy? Ilu szpitali? Ilu żłobków i przedszkoli?
W każdym razie, panie premierze, mam nadzieję, że będzie pan zaciągnięte przez siebie na nasze konto kredyty spłacał wespół z nami i nie czmychnie pan wkrótce do brukselskiego raju podatkowego, w którym europejscy politycy tak ochoczo ukrywają się przed drakońskimi podatkami, które w ich państwach nakładane są wskutek prowadzonej przez nich wcześniej skandalicznie rozrzutnej polityki.