Mafijna polisa na zabijanie
Syn zabił ojca – potem z polisy ubezpieczeniowej spłacił dług ojca zaciągnięty u częstochowskiej mafii
Częstochowski sąd okręgowy przygotowuje właśnie uzasadnienie do wyroku na członków grupy przestępczej Artura W. ps. Gucek. W październiku „Gucek" oraz siedmiu jego ludzi zostali skazani na kary od 2,5 roku więzienia w zawieszeniu do 25 lat bezwzględnego więzienia. Odpowiadali za haracze, sprzedaż narkotyków, tabletek gwałtu, nielegalne posiadanie broni. Udzielali też lichwiarskich pożyczek, dlatego część gangsterów odpowiadała także za zabójstwo.
Zarzut morderstwa ciążył na Piotrze S., synu ofiary. Zlecenia zabójstwa – na Krzysztofie K., jednym z bossów częstochowskiej mafii. Za pomocnictwo w morderstwie odpowiadał przed sądem Adam W. ps. Gustlik.
Grupa pożycza
Grupa przestępczą działalność rozpoczęła w połowie lat 90., związana była m.in. z gangiem wołomińskim. Na czele gangu stanął Artur W., były żołnierz Legii Cudzoziemskiej. Jak większość przestępczego podziemia częstochowski gang specjalizował się w haraczach, wymuszeniach, sprzedaży narkotyków czy lewego alkoholu.
Gang „Gucka" jako jeden z pierwszych sprowadzał z Czech do Polski rohypnol, czyli tzw. tablekę gwałtu. – W tamtym czasie nie była ona popularna u nas, więc eksportowano ją do Niemiec i krajów skandynawskich – wspomina Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury okręgowej.
Z czasem grupa coraz silniej zaczęła wchodzić na rynek nielegalnych wysokooprocentowanych pożyczek. Z tej usługi korzystali głównie sami członkowie grupy przestępczej oraz biznesmeni, którzy z racji ciężkiej sytuacji finansowej swoich firm nie mogli liczyć na pożyczki w bankach. Za sektor finansowy gangu odpowiadali na początku sam Krzysztof K., potem razem z Adamem W. ps. Gustlik.
Na kredyt u częstochowskiej mafii zdecydował się w 2005 r. Wojciech S., przedsiębiorca transportowy spod Częstochowy. Najpierw zaciągnął 100 tys. zł pożyczki z oprocentowaniem miesięcznym 8 proc., potem kwotę podwoił. Mężczyzna początkowo regularnie spłacał swoje zobowiązania, a miesięczne odsetki sięgały 16 tys. zł.
Jednak z czasem biznesmen nie był w stanie podołać tym zobowiązaniom. – A gang na niego naciskał. Przychodził i straszył – opowiada jeden ze śledczych. Kilka miesięcy po udzieleniu pożyczki gangsterzy zmusili biznesmena na zawarcie dwóch polis na życie. Jedna opiewała na 200 tys. zł, a uposażonymi zostali „Gustlik" oraz jego żona, a drugą – na kwotę 150 tys. zł – po śmierci biznesmena mógł zrealizować drugi lider gangu – Krzysztof K.
Gang zabija
Gdy Wojciech S. wciąż nie spłacał długów, gangsterzy zaczęli naciskać na jego syna Piotra, który współpracował z grupą. Młody S. zajmował się handlem narkotykami. – Masz ubezpieczenie, to wiesz, co powinieneś zrobić, aby syn i cała rodzina mieli spokojne życie – mówił Wojciechowi S. jego wierzyciel Krzysztof K.
Sugerował wprost, żeby wsiadł do auta i spowodował wypadek. Mężczyzna jednak się bał. Odwlekał. – Zorganizuję jakąś kasę i zwrócę ją – zapewniał gangsterów. Jednak pieniędzy nie udało mu się zdobyć. Grupa naciskała więc coraz bardziej na syna Piotra. Ten zdecydował się na desperacki krok. W maju 2006 r. Piotr S. usiadł za kierownicą bmw 7 pożyczonego od „Gustlika". Na fotelu pasażera z przodu siedział jego ojciec. Auto z olbrzymią prędkością uderzyło w stojące na poboczu prostej drogi drzewo. Do wypadku doszło w częstochowskiej dzielnicy Bór-Wypalanki.
Samochód uderzył od prawej strony. Został kompletnie zniszczony. Pasażer Wojciech S. w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie po miesiącu zmarł. Kierowcy nic poważniejszego się nie stało.
Jak wyliczyli biegli, samochód musiał jechać z prędkością 120 km/godz. i nagle zmienić tor jazdy. – Na bardzo rzadko uczęszczanej drodze rosło tylko jedno drzewo i to w nie uderzył Piotr S. – opowiada prok. Ozimek. W sprawie wypadku wszczęto rutynowe śledztwo. Syn ofiary usłyszał zarzut spowodowania wypadku z ofiarą śmiertelną. Został za niego skazany w 2007 r. na karę więzienia w zawieszeniu.