Scalone obwody uczuć
Miejska elektronika z duszą wydaje się teraz najlepszym polskim towarem eksportowym
Kiedy 12 lat temu Mikołaj „Noon" Bugajak przedstawił swoje „Bleak Output", była to mała rewolucja. Nie tylko dlatego, że naszym twórcą zainteresowało się wówczas holenderskie wydawnictwo. Chodziło o to, że polska muzyka, która była produkowana, w tym akurat wypadku posklejana z fragmentów cudzych kompozycji, kryła w sobie więcej uczuć niż większość rzeczy granych. Z czasem Bugajak skierował swoje zainteresowania w stronę twórczości bardziej elektronicznej, niemniej aspekt emocjonalny nadal pozostał u niego pierwszoplanowy. Takie podejście znalazło znakomitych kontynuatorów, choćby wśród przedstawicieli jednego z naszych największych powodów do dumy – sceny nu beats. W takich klimatach prym wiedzie wytwórnia U Know Me, ale Noon nie odmówił dorzucenia swoich trzech groszy. Zdecydował się wydać debiut Random Trip – pochodzącego z Inowrocławia artysty – w swojej własnej oficynie Nowe Nagrania.
Materiał wychodzi od abstrakcyjnego hip-hopu, ale basem i rytmem bawi się według dubstepowych wytycznych. Zdarzają się dzwoniące, grzechoczące utwory rodem z krainy nowych bitów, jak również zawiesisty, podlany mrokiem trip-hop. Nie można zapomnieć o motoryce zdekonstruowanego reggae i ornamentach w postaci wiązanki etnicznych sampli. Random Trip bywa jak Radikal Guru czy Massive Attack, przede wszystkim jest jednak sobą. Swój krążek wyselekcjonował z dużej liczbie nagrań, eliminując wszystko, co nie przeszło próby. Dzięki temu „Random Trip" jawi się jako równy i spójny.
Oprócz tego pięknie wykorzystuje harmonię i przestrzeń, w kwestii humanizowania elektroniki dobijając do poziomu zarezerwowanego dla najlepszych. Kto wie, czy jego największą zaletą nie jest przy tym fakt, że poza gronem muzycznych obsesjonatów może funkcjonować po prostu jako naprawdę ładny album?
Random Trip
Random Trip
"Nowe Nagrania"