Malowany król
Kazimierz III niesłusznie zwany jest Wielkim. Okradł obywateli i zrujnował polską gospodarkę
W historii Polski tylko jeden monarcha dopuścił się takiego spodlenia pieniądza, że za odmowę przyjmowania produkowanej przez siebie waluty chciał karać śmiercią. Był nim Kazimierz III, zwany dziś niesłusznie Wielkim.
W świetle ogólnie przyjętej wersji historii Kazimierzowi przypisuje się nieraz miano najbardziej wybitnego władcy w historii Polski. Według większości historyków zasłużył sobie na nie przede wszystkim z dwóch powodów: umocnienia i poszerzenia zasięgu terytorialnego królestwa oraz przyczynienia się do sukcesu gospodarczego kraju. Skupianie całej uwagi na przyłączeniu do Polski nowych ziem przyczynia się jednak do tego, że historycy pomijają wiele innych wątków z okresu jego rządów. Wydaje się, że najbardziej lekceważonym aspektem władania Kazimierza pozostaje do dziś jego polityka pieniężna.
Korzystne rozbicie dzielnicowe
Aby właściwie zrozumieć negatywną rolę, jaką odegrał ten monarcha, należy się cofnąć do rozbicia dzielnicowego. Okres ten już od dawna ma przypisany na trwałe status złych czasów, przede wszystkim z racji decentralizacji władzy. Nie były jednak one aż tak mroczne, jak się na ogół przedstawia, gdyż przyniosły wiele pozytywnych zjawisk. Osłabienie władzy centralnej było zbawienne w skutkach. Wiek XIII był także wiekiem immunitetów, czyli specjalnych aktów, na mocy których książę wyłączał swoją jurysdykcję oraz władzę z danego terytorium na rzecz jego właściciela. Takie immunitety, czyli wyspy niezależności na oceanie władzy monarchy, zaczęły uzyskiwać przede wszystkim klasztory i biskupstwa, a także miasta i możnowładcy. Jednolity pod względem władzy, sądownictwa, podatków, produkcji pieniądza oraz przepisów kraj zamieniał się powoli w bardzo korzystną pod względem rozwoju cywilizacji sieć niezależnych terytoriów. Największe efekty rozbicie dzielnicowe przyniosło na Śląsku, który stał się wówczas najlepiej rozwiniętym gospodarczo regionem w kraju, a jednocześnie jednym z najzamożniejszych regionów całego świata. Sama dzielnica śląska dzieliła się na mnóstwo mniejszych księstewek, które rywalizowały ze sobą o osadników przybywających na te tereny głównie z Niemiec.
W XIII w. cała Polska składała się z odrębnych i niezależnych księstw, których stolicami były m.in. Warszawa, Płock, Sandomierz, Gniezno, Poznań, Kalisz, Sieradz, Łęczyca, Gdańsk, Kraków czy Wieluń. Na czele księstw stali przedstawiciele rodu Piastów, którzy zazwyczaj traktowali podległe im terytoria jako odrębne państwa. Na początku XIV w. (a dokładniej w 1338 roku) Kazimierz III zniósł jednak większość z nich i w ich miejsce utworzył województwa. Pozornie była to niewielka zmiana, gdyż wojewodami zostawali najczęściej dotychczasowi książęta, lecz wkrótce wojewodów zaczął mianować król. Nade wszystko jednak urząd wojewody nie był w średniowieczu tym samym co status księcia. Księstwo uprawniało do nieza- leżności (m.in. w dziedzinie produkcji pieniądza), której władca mógł się zrzec w akcie lennym. Wojewoda był natomiast zaledwie urzędnikiem realizującym politykę króla.
Kazimierz III przekreślił w ten sposób szanse na to, aby Polska dorównała wolnorynkowym osiągnięciom Zachodu. W późniejszych wiekach brak odrębnych księstw uniemożliwił amortyzację negatywnych skutków rosnącej władzy szlachty. Województwa nie mogły ustalać odrębnych praw tak jak księstwa i dlatego brak konkurencji w stanowieniu prawa przyczynił się do jego degeneracji. Jakość usług prawnych jest wprost proporcjonalna do liczby podmiotów je świadczących, więc przy istnieniu monopolu kontrolowanego przez króla Polacy nie mogli liczyć na sprawnie działający wymiar sprawiedliwości. Nie istniała również konkurencja w zakresie podatków, co przełożyło się na ich wysokość. Ograniczeniu uległa też konkurencja w produkcji pieniądza, która jeszcze za czasów rozbicia zapewniała jego dobrą jakość. Kazimierz Wielki zbudował władzę centralną, która umożliwiła podbój sąsiednich ziem i zachowanie potęgi na następne lata, lecz zniszczył jednocześnie mechanizm, który umożliwił samo zaistnienie potęgi polskiego społeczeństwa.