Zróbmy to sami!
"Zrób to sam" - taki tytuł ma kultowy program Adama Słodowego. Skierowany był do majsterkowiczów i uczył, jak radzić sobie w czasach gospodarki planowego niedoboru, np. jak z blachy z puszki po konserwie zrobić popielniczkę, a z paru drutów i babcinej koszuli nocnej abażur.
Po tym prehistorycznym wspomnieniu wkraczamy w klimat współczesności i okładkowego tematu tego numeru „Rok węża". Okazuje się, że przynajmniej wedle chińskiego kalendarza wszystko może nam sprzyjać i to na przekór wysiłkom rządzącej partii. Nasz cover story to niekończąca się opowieść o nieudolności i pysze władzy. Przykłady można mnożyć. „Sto dni przed Euro 2012 naród świętował sukces, jakiego nie odnotowano od czasu zwycięstwa pod Wiedniem. Reprezentacja Smudy zremisowała z Portugalią na lśniącym nowością Stadionie Narodowym . Entuzjazm ogarnął kraj od Bałtyku po Tatry. Pod futbolowy lans podpiął się premier. Skromnie oświadczył, że jego rząd jest jak Stadion Narodowy: najpierw krytykowany, później chwalony" – pisze Maciej Zdziarski w „Wydarzeniach roku". Co było w czerwcu, wiemy. A jesienią? Blamaż z potopem przed meczem z Anglią , a ostatnio wieść, iż w związku „z fatalnym zarządzaniem" stadionem w przyszłym roku przyjdzie nam do niego dopłacić ponad 20 mln zł. Ciekaw jestem, kiedy premier Tusk bez krawata, za to z Muchą, znów będą pozować przed Narodowym. Teraz przykład na totalną amatorszczyznę. Po 32 miesiącach gry pozorów minister Radosław Sikorski pobiegł na skargę do Catherine Ashton, wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych. Bo źli Rosjanie nie chcą zwrócić nam wraku tupolewa. Później ni stąd, ni zowąd zdesperowany wielce minister poleciał po prośbie do ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa. „Sztucznych ram czasowych ustalać nie należy" – skarcił polskiego ministra niczym sztubaka Ławrow. Puenta: „Kardynalną zasadą dyplomacji jest niedyplomatyczna skuteczność" – stwierdził już dawno Henry Kissinger, były amerykański sekretarz stanu i laureat Pokojowego Nobla. Chwalenie się własną bezsilnością zachęci tylko inne państwa do pomiatania Polską.
No, ale żeby nie było samych narzekań. Jak zmieniać nieprzyjazne państwo ? Część odpowiedzi znajdziemy w tekście „Prawie jak liberał" Tomasza Urbasia: „Leszek Balcerowicz postuluje już nie tylko zmniejszenie długu publicznego, ale także reformę edukacji, która zakładałaby konkurencję państwowych szkół o uczniów. Otwarcie skrytykował ostatnie pomysły Donalda Tuska za etatyzm i państwowy interwencjonizm".
Sięgnijmy do fragmentu „Dyktatury chamstwa" Piotra Cywińskiego: „Szaleńcy, paranoicy, durnie, prostaki, ćwoki, kanalie, chamy, dziady... oto kto zasiada w sejmowych ławach. Tak przynajmniej sami siebie charakteryzują polscy politycy. To, co w cywilizowanej klasie politycznej jest niedopuszczalne, stało się naszą codziennością. Sposób na wydobycie się i otrząśnięcie z tego bagna jest tylko jeden: słuchać uważnie, choć to męczy, pamiętać nazwiska wszystkich „prostaków", „ćwoków", „obłudników", „paranoików", „plugawców", „kanalii" i wysłać ich do diabła!".
Zróbmy to sami! Przy okazji oby jak najszybszych wyborów.