Koniec z mową nienawiści...
... orzekł sir Michał Boni, kropka.
Trzeba ostudzić te zapały PiS-owskich popaprańców. Ile można słuchać takiego języka?
Jeszcze jakby mieli jakieś powody, które budziłyby silne emocje, nie wiem – jakaś śmierć bliskich w katastrofie i kompletna nieporadność rządu na drodze dociekania prawdy. A tak to nawet jakby człowiek chciał, to nic nie znajdzie na usprawiedliwienie. I ten kontrast pomiędzy największymi partiami w naszym Sejmie i ich sympatykami.
Weźmy takiego Ojca Dyrektora. Widziałem ostatnio filmik, jak spławia dziennikarza TVN. „TVN-owi nie mogę nic powiedzieć, ponieważ TVN bardzo nieuczciwie postępuje wobec nas. Ja Pana szanuję, to nie o Pana chodzi". No, co za cham! I dla porównania angielski dżentelmen Stefan Niesiołowski: „A skąd Pani jest? Nie chcę z Panią rozmawiać, niech Pani idzie do PiS-u, bo Pani rozbiję kamerę. Czy Pani jest głucha?! Niech Pani stąd idzie do swoich PiS-owskich lizusów. WON STĄD!", „Obłudnik, cham, intelektualne zero, błazen, hipokryta, ćwok, hołota, dorżnąć watahy, załganiec, nikczemny dureń" – takimi pięknymi epitetami posługują się niektórzy politycy PO.
Szkoda, że przy całej tej aferze z mową nienawiści zapomina się, że to nie działacz PO został zarżnięty w Łodzi, że to politycy PiS są nabuzowani emocjami (jakże silnymi) w związku ze skandalicznym zachowaniem rządu w sprawie katastrofy. Zapomina się o postawach, jakie propagują mainstreamowe, prorządowe media. O okładce z Macierewiczem-talibem i wielu, wielu innych. Nienawiść, zwłaszcza ta nieuzasadniona, powinna zniknąć – zgoda. Moja rada Panie Ministrze – zacna inicjatywa, ale z małą poprawką.
Zacznijcie od siebie, świętoszki!
student chamidło