Rok węża
W 2013 r. będziemy skazani na siebie. To ogromna szansa
Mamy dla Państwa dwie wiadomości: złą i dobrą. Pierwsza: w IX wieku Chińczycy wynaleźli proch, rządząca w Polsce ponad pięć lat koalicja PO–PSL nie powtórzy tego sukcesu. Wiadomość druga: w 2013 r. przyjdzie nam żyć i pracować – wedle kalendarza chińskiego – w roku węża. A to, jeżeli wierzyć starożytnym Chińczykom, świetnie prognozuje dla odważnych, zdecydowanych, samodzielnych, niezależnych i przedsiębiorczych. Czyli dla większości Polaków.
W chińskim zodiaku jest 12 znaków, które występują co 12 lat, za każdym razem w towarzystwie jednego z pięciu żywiołów (metal, drewno, woda, ogień, ziemia).
Musimy mieć odwagę być gospodarczymi nacjonalistami i bronić polskiego biznesu
10 lutego rozpocznie się rok wodnego węża – występuje on co 60 lat. Skończy się natomiast rok wodnego smoka, czas, w którym sukces odnosili ci, którzy umieli iść pod prąd. Do znaku węża przypisany jest żywioł ognia. Rok wodnego węża będzie więc czasem konfliktu żywiołów ognia i wody. Poprzedni taki okres w 1953 r. przyniósł światu koniec wojny w Korei i początek odprężenia globalnego po śmierci Józefa Stalina. Nie był to czas pokoju. Zimna wojna rozwijała się w najlepsze. Wywiady Wielkiej Brytanii i USA obaliły demokrację w Iranie (tak, tak!) i ustanowiły zbrodniczy reżim Mohammada Rezy Pahlaviego. Fidel Castro przeprowadził nieudany atak na wojskowe koszary, w wyniku którego trafił do więzienia, gdzie miał spędzić 15 lat (niestety wyszedł po dwóch latach...). Był to też czas rozwoju nauki i techniki – w USA sprzedano pierwszy kolorowy telewizor i odkryto strukturę DNA, wprowadzono pierwszy komputer IBM 701 do otwartej sprzedaży, zaprezentowano przedprototypowy egzemplarz polskiej syreny. Wodny wąż to prymat spraw materialnych, pragmatyzm, niezwracanie uwagi na nieistotne sprawy. To także konserwatyzm i przywiązywanie wagi do tradycji. Wodny wąż może się okazać znakiem bardzo niekorzystnym dla obecnej ekipy. Można się bowiem spodziewać spektakularnych dymisji, szczególnie na początku chińskiego roku.
Szanse i zagrożenia
W 1985 r. kinowym hitem był „Rok smoka" w reżyserii Michaela Cimino, z Mickeyem Rourke w roli Stanleya White'a, potomka polskich emigrantów (prawdziwe nazwisko Stanisław Luszinski), twardego gliniarza, który stacza w Nowym Jorku zwycięski bój z bezwzględną chińską mafią. Bój ten toczony był według starej filmowej zasady: niepokorny przeciw wszystkim, na końcu odnoszący zwycięstwo i zdobywający serce pięknej kobiety (czegóż chcieć więcej). Tylko strategia z „Roku smoka" zastosowana w Roku węża może przynieść Polsce sukces.
Dajmy jednak spokój zabawom w gusła i przyjrzyjmy się, jakie wyzwania czekają Polaków w 2013 r. Będzie to rok, w którym będziemy musieli wykazać się jeszcze większą asertywnością niż w 2012 r. i nie dać wrobić się w finansowanie upadających gospodarek zachodnich państw UE (Grecja, Włochy, Hiszpania, Portugalia). W „starej" Unii silne jest przekonanie, że nieprzywykli do dobrobytu Polacy łatwiej zniosą wyrzeczenia niż Włosi czy Hiszpanie, gdyby przyszło im zacisnąć pasa (proszę zobaczyć, co dzieje się od dwóch lat w Grecji, a ludzie mają tam mniejszy temperament!).
Eurokraci nie mają racji. W Polsce przyzwyczailiśmy się już do naszej „małej stabilizacji". Inaczej niż w pozostałych państwach Europy Środkowej i Wschodniej w Polsce od 1991 r. nie było recesji. Jak oceniała prof. Maria Drozdowicz-Bieć z SGH, w Polsce odbudowa realnego PKB po załamaniu transformacyjnym w 1989 r. trwała siedem lat (do 1996 r. wówczas przekroczyliśmy poziom sprzed zmiany ustroju) i była najkrótsza wśród krajów dawnego wschodniego bloku (po NRD, w którą RFN wpompowała setki miliardów marek, więc trudno porównywać). Mamy za sobą 20 lat nieprzerwanego wzrostu, co jest fenomenem w tym regionie. Ale dane z końca tego roku (tylko 1,4 proc. wzrostu w III kwartale) i wiele prognoz na nadchodzący rok to sygnał ostrzegawczy, że po dwóch dekadach znów możemy przypomnieć sobie recesję. Do tej pory Polakom mimo wysiłków rządu Donalda Tuska udawało się utrzymać wzrost gospodarczy. Kreatywność w omijaniu utrudnień i biurokracji oraz unikaniu rosnących podatków już jednak nie wystarczy. 2013 rok musi być czasem zmian. Zmian, które pozwolą nam nie tylko utrzymać wzrost gospodarczy (zbliżający się obecnie do poziomu błędu statystycznego), ale także zwiększyć go tak, aby odczuwalnie poprawić sytuację Polaków.