Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Psy 3

Wiesław Kot

W najnowszym filmie Wojtka Smarzowskiego drogówka to łapówkarze, pijacy i dziwkarze. Ale i my nie lepsi...

Oparcie w faktach

Głos dostają także eksperci. Ci mają skłonność pogrążać pijanych kierowców, za to wybielać takich jak na przykład Jacek Braciak z filmu Smarzowskiego. Ten, z odblaskowym napisem „Policja" na plecach, chwieje się i bełkocze w trakcie tzw. czynności. Po czym bez zmysłów zalega w samochodzie. A ekspert, ot, pierwszy z brzegu, Henryk Pietrzak, psycholog pracy, w wywiadzie prasowym wywodzi taką oto psychologię ludową, że policjant ma stresującą pracę, że notorycznie w kontakcie ze złodziejami, mordercami, o pijakach nie wspominając. Że to niesie nerwy, a te najłatwiej zluzować, odbijając flaszkę. Stres, nerwy? No, to może trzeba było się przekwalifikować na sadownika lub pszczelarza. I dalej postępują wyjaśnienia: „Wśród policjantów panuje przekonanie, że są grupą uprzywilejowaną. Łudzą się, że skoro pracują w policji, to przecież koledzy nie zrobią im krzywdy, jak ich złapią na jeździe po pijanemu". Czy tylko się „łudzą"? „W Firmie nie donosi się na kolegów" – mówił pewien major 20 lat temu w „Psach". I tak zostało do dzisiaj.

No, a jak to bywa w terenie? Kliknęliśmy w województwo podkarpackie (tam dał wykładnię psycholog Henryk Pietrzak) w temacie funkcjonariuszy pod wpływem.  Lista incydentów, i to tylko tych ujawnionych przez prasę, bardzo długa. No bo weźmy takie Ropczyce: jedna cukrownia, jedno sanktuarium i jedna zabytkowa kapliczka. Stanisław S. przeprowadzał rower przez ulicę, nie wiedział, że to po raz ostatni w życiu. Rower przefrunął przez najbliższy płot, gdy stuknął w niego seatem Kazimierz K. (1,8 promila, plus etat w policji), który nie wyrobił się w ciasnocie nobliwych uliczek. Sprawca policjant na razie zatrzymany na trzy miesiące. Jest „podejrzany o spowodowanie wypadku".

Po sąsiedzku, w Sanoku, nyskę prowadził środkiem jezdni funkcjonariusz z zasobem blisko 2 promili. I jeszcze wiózł regularnego pacjenta, który miał dorobek 5,2 promila. Ten powinien już nie żyć, a on tylko zemdlał w czasie kontroli. Policjant stracił posadę i, kto wie, może na tym się skończy. I tę litanię można by ciągnąć, gdyby nie była tak śmiertelnie (!) nudna.

Ale zdarzają się i kawałki ucieszne. Jak ten odnotowany niedawno w Lesznie, gdzie stuknął autem w płot zalany w pestkę oficer Centralnego Biura Śledczego. Dodajmy – golusieńki. Rzecz nie byłaby warta farby drukarskiej, gdyby rzeczony funkcjonariusz wcześniej nie wysiadł był ze swojego wehikułu przed podstawówką i nie biegał tam – cały czas z juwenaliami na wierzchu – dookoła własnego samochodu. Jak mu zajrzeli w papiery, okazało się, że wcześniej przesłużył w regularnej policji lat 23. I tak trwa ten pijacki klincz.

Co pan tu robi, panie Smarzowski?

Pytanie, czy w tym temacie na miejscu jest akurat reżyser Smarzowski? Jak najbardziej. Bo „Drogówka" to nie jest obrazek interwencyjny pod hasłem: jak podnieść poziom trzeźwości w policji drogowej. Policja to tylko pretekst. Film jest o rozmaitych publiczno-prywatnych urzędach, o niejasnych fundacjach, o szemranych synekurach, które mają jedną cechę wspólną. Sprytnie podczepiły się pod państwo. I doją, ile wlezie. A do takich speców od dojenia Smarzowski ma rękę jak mało kto. U niego zmieniają się systemy, padają formacje, ale cwaniactwo czy korupcja są nie do zdarcia. Kto wie, czy z taką tezą nie jest najważniejszym dziś w Polsce artystą?

Weźmy takie „Wesele" sprzed lat ośmiu. Wierni na ślubnej mszy słyszą, że „korzeniem wszelkiego zła jest miłość do pieniędzy". Zasłuchani. Potakują. Tylko że akurat im o nic w życiu nie chodzi, jak tylko o to, by wydoić kasę, gdzie się tylko da.

Ojciec panny młodej podsypał proboszczowi, żeby jego szwagier za pół ceny sprowadził młodym takie audi, że gościom oko zbieleje. Do ołtarza jej z takim nabożeństwem nie prowadził, jak do tej fury. Skąd na to kasa? Okazuje się, że sam zamierza przekręcić własnego teścia na dwa hektary przy trasie przelotowej. A tu facet, który żukiem wódkę podwiózł, żąda podwyżki. I orkiestra też – i to już. Na koniec notariusz fałszujący dokumenty za ekstrakasę i policja. Każdy – doić, doić, doić. Z tym że my jakoś tego dojonego nie żałujemy. Bo sam doszedł do pieniędzy oszustwem i wyzyskiem. Nie żałujemy zresztą nikogo – jedna świnia większa od drugiej. Taką diagnozę stanu społeczeństwa polskiego, w 15-lecie III RP, podpiął Smarzowski pod Wyspiańskiego, Dąbrowską i Nowakowskiego – żeby zabrzmiała jak dzwon Zygmunt. I nawet to wyszło.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy