Psy 3
W najnowszym filmie Wojtka Smarzowskiego drogówka to łapówkarze, pijacy i dziwkarze. Ale i my nie lepsi...
W „Domu złym" (2009 r.) mamy Bieszczady, stan wojenny i „działania operacyjne" milicji, esbecji i prokuratury. Ale jak tu prowadzić działania, kiedy prokurator zdania nie jest w stanie dokończyć, bo chlusta rzygowinami. Że pijany? To go akurat nie wyróżnia. Piją wszyscy pod ogórka i jeszcze podśpiewują radziecki hymn. Ale żaden nie jest pijany na tyle, by nie zbierał haków na kumpli, na szefów, na kogo się da. To się zawsze może przydać. Esbek przymknie oko na romans porucznika MO, a ten, jak by mu kto zeznał o malwersacjach w pegeerze, usunie to z akt. A wszystko na marginesie dochodzenia w sprawie, że jeden pazerny pijak dla pieniędzy zarąbał innego pijaka siekierą. Zresztą przez pomyłkę. Ponure to, ale Smarzowski nie szpikuje fabuły brutalnością dla samej prowokacji. Tu chodzi o dosadność, ale w granicach normy. Polskiej.
I na koniec zeszłoroczna „Róża". Pomijam cały splot narodowościowy. Wyjmę jedną tylko figurę, zresztą z drugiego szeregu. Trafił się na tych powojennych Mazurach ot, taki marginalny pijaczek, który zahandluje na boku. Dolarami, rowerem, penicyliną. Wydaje się – żywcem wzięty z dobrych, przedwojennych czasów. A tu – trach! – spotykamy go w ubeckiej piwnicy, gdzie niemal na śmierć katuje przyzwoitego człowieka. Za nic. Żeby nie było takich, którzy nie dostali pałą.
Nie popadajmy w hołdownictwo, ale powtórzmy za klasykiem: Wojciech Smarzowski kręci mało, ale kręci smacznie. A jak już pokaże film, to nie możemy się doczekać kolejnego.