W hołdzie legendzie
Klenczon byłby zadowolony, słuchając artystów grających jego przeboje
W czasach, kiedy dominuje angielszczyzna, kiedy młodzi polscy artyści odcinają się trochę od polskiej kultury, chcieliśmy pokazać, że warto sięgać do tradycji. I ta płyta dla Krzysztofa, oprócz tego, że jest upamiętnieniem jego twórczości, jest też próbą przekonania młodych Polaków, byśmy nie odcinali się od tego, co jest tak piękne. I nasze.
A.K.: A moim zdaniem to najmłodsze pokolenie chce śpiewać po polsku. Nieprawdą jest, że polski język nie nadaje się do śpiewania tak jak angielski czy włoski.
Jest najpiękniejszy na świecie. Ale zajrzyjmy na płytę. Rozpoczyna ją Muniek Staszczyk piosenką „Port".
S.B.: Akurat ten utwór został zagrany na oryginalnej gitarze Krzysztofa z 1968 r. Lutnik troszkę ją podreperował i stwierdził, że jak na taki antyk to nadal brzmi doskonale.
Podobno najdłużej nad swoją piosenką pracowała Kasia Kowalska i wciąż była z kolejnych wersji niezadowolona. Do tego stopnia, że mieliście już ochotę ją... zadusić?!
A.K.: To prawda. Bardzo zależało jej na jak najlepszym wykonaniu „Kwiatów we włosach", bo – jak się nam zwierzyła – zaśpiewała ją dla swego taty.
Chwała artystom za tę płytę, wydawcom za włożony w jej przygotowanie trud, ale ja najchętniej zdobyłbym oryginalne, nieznane nagrania Krzysztofa. Nie uwierzę, że takich nie ma.
A.K.: O tak, są, ale to wymaga straszliwej pracy.
Klenczon legenda
Universal Music Group