Złodzieje dobrobytu
Jak i dlaczego politycy pozbawili nas władzy nad naszymi pieniędzmi?
Wbrew pozorom nie musimy cofać się do XIX w., bo są obecnie kraje wysoko rozwinięte, gdzie udział wydatków publicznych nie odbiega istotnie od tego sprzed stu lat w Europie czy USA. To na przykład wspomniany wcześniej Hongkong (17,3 proc. PKB), Singapur (17 proc. PKB) czy Tajwan (16 proc.). Co ciekawe, jeszcze w 1960 r. podobny poziom wydatków miały Szwajcaria (17,2 proc. PKB) i Japonia (17,5 proc. PKB).
Niski poziom wydatków państwowych nie musi świadczyć o niskim poziomie życia, w szczególności osób uboższych. Hongkong to 13. „kraj" (formalnie jest częścią Chin, ale zachowuje autonomię) na świecie pod względem jakości życia według tzw. Human Development Index (HDI), obliczanego przez ONZ wskaźnika, który oprócz dochodu na obywatela bierze pod uwagę także długość życia, wykształcenie społeczeństwa czy poziom ubóstwa. Wyprzedza on pod względem poziomu życia „socjalną" Francję (20. pozycja według HDI), gdzie wydatki państwa w stosunku do PKB są ponad trzy razy wyższe (wynoszą 56,2 proc. PKB).
Świadczą o tym także takie kraje, jak Norwegia, Kanada, Szwecja, Belgia, Holandia czy Finlandia, które obniżały w ostatnich latach wydatki publiczne i nie spowodowało to obniżenia ich wskaźnika HDI. Jak twierdzi Vito Tanzi, wynika to z tego, że we współczesnych państwach rozwiniętych znaczna część wydatków trafia do klasy średniej, która również płaci największą część podatków. Zmniejszenie wydatków publicznych to po prostu pozbycie się niepotrzebnego pośrednika.
Bezbolesne skubanie gęsi
Wśród krajów rozwijających się drogę niskich wydatków publicznych wybrały też te, które odnoszą dziś największe sukcesy w doganianiu bogatych państw. To Chiny (wydatki publiczne na poziomie 23 proc. PKB) i Chile (24,4 proc. PKB).
John Maynard Keynes w wydanej w 1926 r. książce „End of laissez-faire" ("laissez-faire" to francuskie określenie wolnego rynku) postulował istotne zwiększenie udziału państwa w gospodarce. I faktycznie, udział ten zaczął rosnąć w latach 20. XX w. Na przykład w latach 1930–1980 wydatki rządu federalnego USA wzrosły z 3,7 proc. do 28,4 proc., czyli prawie ośmiokrotnie. W tym czasie wydatki lokalne i stanowe pozostały niemal niezmienione (w 1930 r. wynosiły 11,3 proc., w 1980 r. – 12,7 proc.). Jeszcze w 1930 r. trzy czwarte publicznych pieniędzy wydawano na poziomie lokalnym, w 1980 r. dwie trzecie dystrybuował rząd federalny. A zatem USA w XXI w. to zupełnie inny kraj niż w XIX w.
Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co stało się w Europie. Podział na „wolnorynkowe" USA i „socjalną" Europę to stosunkowo nowa koncepcja. Jeszcze do lat 60. XX w. udział wydatków publicznych był po obu stronach Atlantyku zbliżony. Na przykład w 1960 r. wynosiły one 27 proc. PKB w USA i 32,4 proc. PKB w Niemczech, 30,1 proc. PKB we Włoszech i 34,6 proc. we Francji. Co takiego stało się w latach 60., że drogi USA i Europy się rozeszły?
Otóż w 1967 r. w Danii, jako pierwszym kraju Europy, wprowadzono podatek VAT. Potem wprowadziły go m.in. Niemcy, Francja, a dziś jego ustanowienie jest warunkiem wejścia do Unii Europejskiej. „Genialność" wymyślonego w 1954 r. przez Maurice'a Lauré'a, szefa administracji podatkowej Francji, podatku VAT polega na tym, że przerzuca ściąganie go na przedsiębiorców i istotnie ogranicza motywacje do jego unikania (firmy mogą sobie odliczać od płaconego podatku VAT jego koszt w produktach i usługach, które kupują). A większość klientów przyzwyczajonych do rosnących cen nie kojarzy ich ze wzrostem VAT. Jest to więc źródło szybkich i łatwych pieniędzy dla rządu, który chce zwiększyć wydatki publiczne. Zabieranie ludziom pieniędzy przy pomocy VAT nazywane jest „bezbolesnym skubaniem gęsi", gdyż płatnicy nie orientują się, że płacą kolejną daninę państwu.
O podatkową konkurencję!
Wzrostu apetytu polityków na pieniądze podatników po wprowadzeniu podatku VAT dowodzi porównanie jego początkowych i obecnych stawek. I tak na przykład we wspomnianej Danii w 1967 r. wynosił on tylko 10 proc. W 1970 r. już 15 proc., w 1978 r. – 20,25 proc., a w 1992 r. – 25 proc. W Wielkiej Brytanii zaczynano od 10 proc., dziś jest to 20 proc. Niemcy na początku płacili 10 proc. VAT, dziś płacą 19 proc. W Polsce w 1993 r., gdy ustanowiono podatek VAT, wpływy z tego tytułu wyniosły 5 mld zł. W 2012 r. było to już 120 mld zł.