Politycy, wizjonerzy, władcy dusz
Czego możemy się po nich spodziewać w 2013 r.
W 2012 r. mieliśmy przykłady działań w zgodzie z tymi celami operacyjnymi – w styczniu został zabity Mostafa Ahmadi Roshan, już czwarty irański naukowiec w ciągu ostatnich dwóch lat (motocykliści przyczepili mu bombę do samochodu). Niedawno dzięki firmie Kasperky Lab na jaw wyszedł też ślad wojny cybernetycznej – odkryto wirus komputerowy Flame, który od dwóch lat infekował komputery rządowe i gospodarcze, głównie w Iranie. Wirus, którego kod ma 20 MB, może nagrywać aktywność klawiatury i zawartość ekranu, śledzić połączenia internetowe, a nawet włączyć potajemnie kamerkę i filmować. Moshe Ya'alon, wicepremier Izraela, skomentował odkrycie wirusa dyplomatycznie: – Ktokolwiek postrzega Iran jako zagrożenie, mógłby stworzyć takiego wirusa.
W każdym razie Pardo ma wielu asów w zanadrzu. Prawie połowa z nich to kobiety. Jako żołnierz Izraela pozostanie wierny starej zasadzie z Talmudu: „Jeśli ktoś chce cię zabić, wstań wcześnie rano i zabij go pierwszy".
Czerwień w blasku fleszy
Xi Jinping
Zdrowie Pierwszego Sekretarza! Xi Jinping, sekretarz chińskiej Partii Komunistycznej, w marcu 2013 r. przejmie obowiązki Hu Jintao jako prezydent Chińskiej Republiki Ludowej. Przez kolejną dekadę będzie stał na czele najludniejszego państwa i drugiej gospodarki świata. Temu krępemu człowiekowi z przylizaną grzywką trudy rządzenia umili Peng Liyuan – sławna chińska piosenkarka, prywatnie jego żona. Choć Xi nie zmieni zbytnio kursu politycznego Chin, warto przyglądać się jego działaniom. Los miliarda i trzystu milionów Chińczyków spoczywa w jego rękach.
Pan Xi, syn rewolucjonisty, jako 15-latek kopał kanały w obozach pracy. Potem wrócił do łask, umiejętnie balansując między sprzecznymi interesami dygnitarzy. Do liczącej dziś 83 mln członków Partii Komunistycznej wstąpił, gdy miał zaledwie 21 lat. Dziś stoi na czele odchudzonego (z dziewięciu do siedmiu osób) Stałego Komitetu Biura Politycznego, najwyższego organu władzy w Chinach. Jako przyszły prezydent zdążył już objąć zwierzchnictwo nad największą armią świata.
Zarówno Xi, jak i większość jego drużyny to „książątka" – dzieci zasłużonych dygnitarzy. Mogą w Chinach wszystko. Nie mają nad sobą żadnej konstytucji, która regulowałaby ich poczynania. W labiryncie niejawnych gier, niezbyt transparentnych i niezbyt demokratycznych, w których czasem ściele się trup, to właśnie pan Xi odnalazł drogę do władzy.
Teraz musi zmierzyć się z traumą, jaką wywołała sprawa Bo Xilai – polityka, który zdobył wielką popularność ideologicznym „powrotem do przeszłości": odgrzał rewolucyjną, maoistowską retorykę, wszedł do Komitetu Centralnego, skąd dostał się do Biura Politycznego. Był o krok od wejścia do Stałego Komitetu, co uzmysłowiło chińskim elitom, że ciągłość polityki to domek z kart – może rozlecieć się z dnia na dzień, gdy do władzy dojdzie rewolucjonista. Co prawda Bo Xilai stracił swoją pozycję po aferze, w której jego żona została oskarżona o zabójstwo brytyjskiego biznesmena, ale pytanie o instytucjonalizację zasad rządzących Chinami pozostało. Historia jego upadku rozbudziła nadzieje chińskich liberałów, pragnących większej przejrzystości na szczytach władzy. Ale tylko na moment.
Przynajmniej czterech towarzyszy Xi Jinpinga ze Stałego Komitetu ma poglądy konserwatywne. U komunistów oznacza to brak zainteresowania zmianami. A skoro czterech na siedmiu to większość – a pan Xi jest koncyliacyjny – to o większej przejrzystości w strukturach władzy nie może być mowy. Xi na przekór liberałom będzie pilnować, aby rozgrywki na szczytach pozostały niejawne.
Zresztą przeciętnego Chińczyka wcale one nie interesują. On po pracy słucha disco i marzy o tym, żeby jego przyszła żona pracowała w tej samej fabryce czy na tej samej plantacji. Bo prawie 80 proc. Chińczyków to klasa pracująca. Według organu Komitetu Centralnego, gazety „People's Daily", w 2012 r. 43 proc. ludności stanowiło chłopstwo, 35 proc. miejscy pracownicy fizyczni, a ponad 22 proc. – pracownicy biurowi. Liczba chłopstwa zmniejsza się na korzyść pozostałych grup – klasa średnia rośnie.