
Biskup nieujarzmiony
W wieku 94 lat zmarł arcybiskup Ignacy Tokarczuk
Przez cały okres Polski Ludowej komuniści mieli wśród biskupów Kościoła katolickiego kilku zaciętych wrogów. Podczas gdy w Warszawie kardynał Wyszyński łączył walkę z dyplomacją, a kardynał Wojtyła w Krakowie prowadził z komunistami dialog, w Przemyślu trwała wojna. Stojący na czele diecezji przemyskiej od 1966 r. biskup Ignacy Tokarczuk nie uznawał żadnych kompromisów.
„Dał się poznać jako zdecydowany i uporczywy przeciwnik, dążący do dezintegracji narodowej i klerykalizacji życia społecznego [...]. Uporczywie głosił, że w Polsce Ludowej łamie się Konstytucję, istnieje nietolerancja i ograniczanie w prawach katolickiej większości" – pisał w 1971 r. o biskupie Tokarczuku kierownik Wydziału do spraw Wyznań w Rzeszowie Józef Woźniak. Sześć lat później, w 1977 r. w Warszawie spod ręki pułkownika Adama Pietruszki, ówczesnego naczelnika Departamentu IV MSW, wyszła taka opinia: „Najbardziej wojujący biskup w Polsce, zdecydowany przeciwnik ustroju socjalistycznego, czego daje częsty wyraz w wystąpieniach publicznych".
Sam biskup Tokarczuk wspominał po latach w jednym z wywiadów: – Postanowiłem iść na całego, nie wykluczając aresztowania, gdybym się bał, to musiałbym iść na kompromis. W innej rozmowie przyznawał: – Ryzykowałem życie. Wiedziałem, że może mnie coś spotkać. Ks. Jerzy Popiełuszko radził się mnie, rozmawiał ze mną kilka razy. Wiedziałem, że ta droga jest moja, że mogą mnie zamordować tak samo jak jego. Byłem na to gotowy.
Niestrudzony i nieujarzmiony duszpasterz zmarł 29 grudnia 2012 r. w Przemyślu. Miał 94 lata. W środę 2 stycznia został pochowany w podziemiach przemyskiej katedry.
Ksiądz z wyrokiem
Ignacy Tokarczuk urodził się 1 lutego 1918 r. w Łubiankach Wyżnych k. Zbaraża w chłopskiej, głęboko wierzącej rodzinie. Trójka jego rodzeństwa nie przeżyła I wojny światowej. Dlatego ojciec Szymon i matka Maria złożyli Bogu ślub, że jeśli Ignacy przeżyje, wystawią pomnik Matce Bożej. Postawili go w 1928 r.
Jedenaście lat później Ignacy Tokarczuk postanawia wstąpić do seminarium duchownego we Lwowie. Ojciec zgodził się na to pod warunkiem, że nie będzie byle jakim księdzem. Tokarczuk studiuje na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza. 21 czerwca 1942 r. przyjmuje święcenia kapłańskie. Udziela mu ich biskup Eugeniusz Baziak – po wojnie wygnany ze Lwowa.
Po święceniach zostaje wikariuszem w Złotnikach. Musi uciekać z parafii, bo Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) wydaje na niego wyrok śmierci. – Ostrzegła mnie córka kierownika szkoły, że przyjechali rozstrzeliwać. Tam było inaczej niż na Wołyniu – nie strzelano do kobiet ani do dzieci, tylko do dorosłych mężczyzn. Na mnie też wydano wyrok śmierci. To było tuż przed Wielkim Postem. Akurat byłem w konfesjonale. W pewnym momencie podbiegła ta pani i mówi: „Niech ksiądz idzie". Zaledwie wyskoczyłem, zobaczyłem żołnierza z karabinem, którego prowadziła inna kobieta, bo musieli mieć przewodnika. Rozbili moje mieszkanie, a ja w tym czasie zdążyłem ukryć się na strychu w gospodarstwie sąsiada. Stamtąd miejscowy lekarz odwiózł mnie do Lwowa. Lekarza i apteki nie ruszano, ale na mnie się zawzięli – wyjaśniał w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Możecie mnie zastrzelić
Młody ksiądz do końca wojny pracuje we Lwowie. W listopadzie 1945 r. przyjeżdża do Katowic, a w 1946 r. zaczyna studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tam też w roku 1951 broni doktoratu. Potem przez 10 lat wykłada filozofię i teologię w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum" w Olsztynie. Tam zwraca na siebie uwagę Służby Bezpieczeństwa. Funkcjonariuszom nie podoba się jego działalność wśród młodzieży, z którą chodzi m.in. na Jasną Górę. Ubecy zwracają także uwagę na jego ostre kazania. To dlatego w 1958 r. władze odrzucają wniosek olsztyńskiej kurii, która chce, by Tokarczuk został proboszczem parafii w Olsztynie.