Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Radykalne tumanienie

Ewa Filiks

Internet pełen jest tanich ofert warsztatów, które mają błyskawicznie uzdrowić. Często prowadzą je samozwańczy psychoterapeuci

Radykalne wybaczanie ma pomóc przestać budować swoje życie na archetypie ofiary. Weekendowe warsztaty obiecują  wyzdrowienie już za 450 zł. Na szybką psychoterapię decyduje się coraz więcej osób. Najczęściej kwalifikujących się do leczenia u specjalisty. Psychiatrzy są przerażeni.

Chłodną salę w kamienicy przy krakowskim Małym Rynku ogrzewa kilkadziesiąt herbacianych świeczek. Na środku sali „kamienny krąg" ze świeczką w środku. Wokół pudełka chusteczek na niekontrolowane wybuchy płaczu i osiem krzeseł. Tylko, bo warsztaty są dla tych najbardziej potrzebujących, a poza tym za 450 zł należy nam się odrobina prywatności. Seans rozpoczyna „kółko graniaste". Prowadząca kojącym głosem dyktuje rytm „pupa – biodra", a potem, nieco skołowanym, każe nam sięgnąć do serca i wyciągnąć z niego „świetlistą kulkę miłości".

Przerwać mechanizm

Weekendowy warsztat radykalnego wybaczania znalazłam w Internecie. Uzdrowienie odbywa się w weekend i obejmuje kilkanaście godzin. Kosztuje 450 zł, z prowiantem i materiałami – m.in. arkuszami radykalnego wybaczania do pracy w domu. Prowadząca ogłasza się wyłącznie na stronie internetowej metody Tippinga i zawsze ma komplet uczestników. Sukces warsztatów i swojej działalności tłumaczy wpływem radykalnego wybaczania.

Jest nas siedmioro, z różnych części Polski i różnych środowisk. Niektórzy płaczą już na wejściu, innym trzęsą się ręce. Co najmniej dwie osoby kwalifikowałyby się do izby przyjęć szpitala psychiatrycznego – z wielomiesięczną bezsennością, kliniczną depresją, lękami. Ale od nauki wolą dwudniowy seans znachorski, po którym w ich życiu zagości tęcza.

Usadzeni na podłodze jak przedszkolaki dowiadujemy się, że za niepowodzenia i lęki odpowiadają głazy niskowibracyjne umieszczone na siatkach, które otaczają naszą istotę. Że niektóre z tych głazów odziedziczyliśmy po przodkach, dźwigających je przez pokolenia i że poprzez proces radykalnego wybaczania przerwiemy mechanizm dziedziczenia nieszczęścia w rodzie. Wybaczenie to zwieńczenie kilkugodzinnych zajęć. Misterium, wymagające długiego instruktażu.

Rozerwać więzi

Mocnym i krzepiącym głosem prowadząca tłumaczy kolejne etapy – zejście Źródła Wszystkiego – Kolebki Istnienia, otwarcie Spiżowej Bramy Serca, a potem rozmowę z osobami, którym mamy wybaczyć. Wszystko po to, by rozerwać więzy łączące nas z tymi osobami przy użyciu jednego z narzędzi – złotego miecza, złotych nożyc, nawet złotej piły tarczowej. Nie ma się czego bać, nie będziemy sami. Prowadząca obiecuje być naszym przewodnikiem w drodze do Źródła Wszystkiego. Dobieramy się w pary. Zetknięci kolanami mamy tworzyć obieg bezpiecznej energii. Zamykamy oczy i – wyciągając ręce po niewidzialny złoty klucz – otwieramy wrota do Kolebki Istnienia. To chwila, w której przychodzi nasz mędrzec. Ktoś, komu ufamy. Ukochany Dziadek, Babcia, Mama (dla prowadzącej jest to Jezus Chrystus). „Siedzicie teraz na krzesłach u Źródła Wszystkiego. Zaraz stanie przed wami wasza mama. Powiedzcie jej teraz o wszystkim, co wam zawiniła. O wszystkim, o co macie do niej żal". Moja „para" wybucha płaczem przechodzącym w spazmy. Nie mogę skupić się na wizji, bo jej łzy kapią mi na kolana. Płacz jest zaraźliwy, szlochy dochodzą z innych stron sali. Prowadząca podtyka rozszlochanym pudełka chusteczek. Nikt nie otwiera oczu.

Gorączkowo szukam zarzutów, które mogłabym postawić wyimaginowanej postaci matki. A potem ojca i ważnych ludzi w moim życiu, którzy – jak sugeruje prowadząca – ustawiają się obok matki, tuż za moim krzesłem. Ale poddaję się sugestii i wypełniam polecenia – najpierw chwytając niewidzialny złoty miecz, a potem przecinając nim symboliczne więzy z matką, ojcem, babką, byłym narzeczonym. Teraz zwijam je w kłębek, dziękując w duchu za cztery lata edukacji przedszkolnej, kiedy to regularnie wkręcało się niewidzialne żarówki. Złotym kluczem otwieram Spiżową Bramę Serca tych, którym chcę wybaczyć, a potem zanurzam ręce w ich sercu, czerpiąc ze źródła miłości. W mojej wyobraźni miłość jest żółta, lepka i gęsta. A cała czynność przelewania tej mazi z serca matki do mojego mocno obrzydliwa. Ale czynność powtarzam z całą czwórką. Kiedy przyznam się do wątpliwości, prowadząca wyjaśni, że proces, który przechodziłam wzorowo, usiłował zakłócić mój Mały Jasio, jak nazywa „to uparte, skostniałe i niereformowalne stworzenie, jakim jest ego". Mam zamknąć oczy, chwycić bachora za rękę i zaprowadzić go do „różowego pokoju" z różowymi misiami. Pogłaskać po główce i tam zamknąć. I robić tak zawsze, kiedy Jasio będzie chciał oddalić mnie od doskonalenia duchowego.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?