Ukraiński skok na bank
„Propozycja nie do odrzucenia” zaszokowała szefów działającego na Ukrainie Kredobanku i jego polskiego właściciela – państwowego PKO BP
Kierowana przez znajomego eurodeputowanego z Ruchu Palikota i ściśle powiązana z ekipą Janukowycza kijowska kancelaria prawna chce wyciągnąć od polskiego banku 20 mln dolarów. Pytanie: dla siebie czy dla mocodawców z siedziby prezydenta Ukrainy?
Już w 2008 r., wraz z początkiem kryzysu, mówiło się o stratach komercyjnego Kredobanku, działającego na Ukrainie i w 100 proc. należącego do państwowego PKO BP. Eksperci rynku finansowego przestrzegali, że inwestycja w Kredobank może kosztować PKO BP kilkaset milionów strat. Suma udzielonych przez bank kredytów sięgała 2,1 mld zł i – jak oceniano – 30–40 proc. miało być nie do odzyskania. Chcąc zminimalizować straty, Kredobank sprzedał portfel złych kredytów za ułamek ich nominalnej wartości.
Na całym świecie straty z tytułu takich transakcji obniżają zobowiązania podatkowe. Tak było i na Ukrainie. Jednak nagle ukraińscy urzędnicy podatkowi postanowili być oryginalni. We wrześniu zeszłego roku Państwowa Służba Podatkowa Ukrainy naliczyła Kredobankowi 1 689 529 658 hrywien, czyli 662 560 650 zł domniemanych zaległości podatkowych. Miała to być różnica między zapłaconym przez bank podatkiem od faktycznie uzyskanego dochodu a kwotą wziętą przez urzędników ukraińskiej skarbówki niejako z sufitu, czyli z nominalnej wartości sprzedanego przez bank pakietu złych kredytów.
Spory podatkowe na całym świecie są rzeczą normalną. W sprawie Kredobanku poza samym sporem normalne jednak nie jest już nic.
Dziesięć procent gwarantuje sukces
Do kierownictwa banku trafiło bowiem niecodzienne pismo datowane 20 listopada 2012 r. – wystosowana przez warszawską kancelarię adwokacką Andrzej Pomarański i Wspólnicy propozycja reprezentowania firmy w relacjach podatkowych na Ukrainie. Z treści oferty wynika, że właściciele kancelarii są świetnie poinformowani o sytuacji wewnętrznej Kredobanku. Posługują się szczegółowymi danymi finansowymi i nie ukrywają nawet ich źródła – wzięli je z decyzji podatkowej wydanej przez Państwową Służbę Podatkową Ukrainy. Przekonują, że za jedyne 10 proc. sumy wyliczonej przez ukraiński urząd skarbowy, czyli ponad 66 mln zł, mogą doprowadzić do pomyślnego dla Kredobanku zakończenia sprawy. Płatność ma następować na wskazane w umowie konta bankowe. Kancelaria, będąc przekonana o pozytywnym wyniku sporu, chce nawet ponieść częściowe ryzyko jego prowadzenia.
„Podpisanie umowy przyczyni się do szybkiego rozwiązania problemów podatkowych Kredobank SA wynikłych z decyzji Państwowej Podatkowej Służby Ukrainy" – zachęca Pomarański adresatów pisma.
Niecodzienna jest lista osób, do których Pomarański rozesłał ofertę. Można na niej znaleźć nie tylko szefostwo Kredobanku i PKO BP (m. in. Zbigniew Jagiełło, Jakub Papierski, Łukasz Dziekoński), ale również zastępcę przewodniczącego KNF Lesława Gajka. Jednak najciekawsze jest figurujące na czele listy nazwisko Jana Krzysztofa Bieleckiego, byłego prezesa zarządu Pekao SA, obecnie zaś przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów i najbliższego współpracownika premiera Donalda Tuska – jak twierdzą znający sprawę, tak naprawdę jedynego człowieka, z którego zdaniem Tusk się liczy.
Zgodnie z ukraińskim kodeksem podatkowym informacja o płatnikach podatków jest poufna, a jej ujawnienie pociąga za sobą odpowiedzialność karną. Jednak w ofercie znajdują się szczegółowe informacje dotyczące finansów banku, stanowiące zgodnie z ukraińskim prawem tajemnicę skarbową. Sam Pomarański przytacza dokładne dane z wystawionej Kredobankowi decyzji podatkowej. W jaki sposób ją zdobył? Bez wątpienia za plecami jedynego uprawnionego do jej ujawnienia, czyli Kredobanku.
Ludzie powiązani z prezydentem Janukowyczem chcą wyciągnąć od polskiego banku 66 mln zł
„Publiczna spółka akcyjna Kredobank nie ma zawartych żadnych umów w sprawie obsługi prawnej, udzielania usług konsultingowych czy też o dostępie do danych poufnych z firmą Międzynarodowe Centrum Prawne Eucon. Z uwagi na to PAT Kredobank nie przekazywał firmie Międzynarodowe Centrum Prawne Eucon żadnych dokumentów zawierających szczegółową informację co do rozpatrywania przez sąd spornej sytuacji z ukraińskimi organami podatkowymi" – rozwiewa wszelkie wątpliwości w oficjalnym stanowisku Kredobank.