Żyto kontra banany i kukurydza
Polska marka narodowa, część naszej kultury i tradycji, a może szansa dla rolników, przemysłu spirytusowego i gospodarki w ogóle? Polska wódka rozpoczyna ważny etap w swojej historii
Obchodzące właśnie 100-lecie istnienia Szkockie Stowarzyszenie Whisky (Scotch Whisky Association) wyliczyło niedawno, że dzięki 360 tys. osób, jakie zatrudnia sektor związany z wytwarzaniem szkockiej whisky, w 2012 r. wypracowano 4,2 mld funtów (wartość dodana brutto). To daje 275 tys. funtów na osobę, czyli o 57 proc. więcej niż w przypadku londyńskiego pracownika usług finansowych i biznesowych. Szkocka whisky jest największym towarem eksportowym tego regionu, większym niż produkty rafinacji ropy naftowej. Jej eksport w 2011 r. wzrósł w porównaniu z 2010 r. o 23 proc. – do 4,23 mld funtów.
Czy takich sukcesów może się doczekać polski przemysł spirytusowy? Być może częściowym panaceum na jego bolączki okaże się obowiązująca od 13 stycznia tego roku nowelizacja ustawy o wyrobie napojów spirytusowych, definiująca polską wódkę jako produkt powstały na terenie Polski z krajowych ziemniaków lub pięciu zbóż (żyto, jęczmień, pszenica, pszenżyto, owies). Czyli te polskie marki, które importują spirytus bądź używają spirytusu z kukurydzy (jest ich sporo na naszym rynku), nie spełniają obecnej definicji.
Jest to odpowiedź na unijną szeroką definicję wódki przyjętą w 2007 r., uznającą, że tak można nazywać alkohol wytwarzany z dowolnego produktu rolnego. Ponieważ nasi politycy nie potrafili wówczas przekonać uczestników brukselskiego szczytu do swoich racji, producenci polskiej wódki uderzyli na alarm i na czele ze Stowarzyszeniem Polska Wódka – Polish Vodka Association (PVA) – zaczęli przypominać o 600-letniej tradycji wytwarzania tego trunku na naszych ziemiach i naturalnej możliwości wykreowania go na polską markę narodową. Przyjęcie ustawy zwieńczyło ich starania.
– Polska wódka to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich towarów eksportowych na świecie. Dzięki tradycyjnej recepturze opartej na krajowych ziemniakach i zbożach może wkrótce stać się na świecie tak rozpoznawalną marką jak szkocka whisky czy francuski koniak – przekonuje Andrzej Szumowski, prezes PVA.
– Wódkę można robić nawet z bananów, marchwi, cebuli i innych produktów, które da się destylować, ale polską wódkę należy wytwarzać z surowców polskich – dodaje prof. Stanisław Kowalczyk, główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.
PVA zainicjowało program „Polska wódka", w ramach którego każdy producent tego trunku, który zgłosi się do PVA i spełni kryteria określone ustawą, otrzyma specjalne oznaczenia. Do programu przystąpiły już trzy marki: Wyborowa, Pan Tadeusz i Luksusowa – wszystkie z portfolio Pernod Ricard Polska. Wódka Wyborowa jest produkowana z najwyższej jakości żyta, receptura Luksusowej – jednej z najstarszych współcześnie wytwarzanych wódek – opiera się na spirytusie ziemniaczanym, Pan Tadeusz zaś powstaje ze spirytusu zbożowego oraz wody głębinowej.
– Rolnicy z regionów Szampania i Cognac produkujący surowce do tych francuskich trunków są ludźmi zamożnymi. Siła tych alkoholi pochodzi z ziemi, konkretnego klimatu i produktów. Tak samo jest w przypadku polskiej wódki, dlatego ją również należy sprzedawać jako najlepszą na świecie – uważa Guillaume Girard-Reydet, dyrektor zarządzający Pernod Ricard Polska, prezes zarządu Wyborowa SA.
Na razie branża kuleje, a polskim gorzelniom daleko do francuskich destylarni.
– Aż 30 proc. dostępnego na rynku spirytusu pochodzi z działań przestępczych. Trzeba wyeliminować szarą strefę – apeluje Bronisław Wesołowski, prezes zarządu Głównego Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego.
Ceny surówki zboża rosną, przez co wiele mniejszych gorzelni już padło bądź znalazło się na granicy bankructwa. Spada też sprzedaż zagraniczna. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) podaje, że eksport wódki w pierwszych 10 miesiącach 2012 r. obniżył się o 20 proc. – do 10,8 mln hl wobec 13,6 mln hl w analogicznym okresie rok wcześniej.