Posłanka PiS na celowniku
Czy politycy PiS-u mogą czuć się bezpiecznie? Kilka dni temu do biura posłanki tej partii Jadwigi Wiśniewskiej wtargnął uzbrojony mężczyzna. Nie zdążył nikogo zranić, ale groził, że powtórzy łódzki scenariusz.
Nie ulega wątpliwości, że miał na myśli atak na biuro PiS-u w Łodzi w 2010 r., kiedy doszło do śmierci Marka Rosiaka. W Częstochowie udało się uniknąć tragedii, ale mężczyzna, Jerzy C., miał przy sobie nóż, gaz i pałkę. Na początku domagał się pilnego spotkania z posłanką, której nie było wówczas w biurze. Następnie zaczął grozić pracownikom, że jeśli jej nie sprowadzą, „zdarzy się coś złego". Mężczyzna w końcu wyszedł z biura, ale za chwilę do niego wrócił. Wpadł prosto w ręce policji, którą zdążyła wezwać posłanka Wiśniewska powiadomiona przez pracowników biura o całym wydarzeniu. Niedoszły napastnik został zatrzymany, a następnie przesłuchany. Usłyszał zarzuty składania gróźb karalnych. Jak się okazało, jest niezrównoważony psychicznie, leczył się psychiatrycznie. Pochodzi z miejscowości Woźniki w województwie śląskim.
To nie pierwsza sytuacja, kiedy dochodzi do ataku na biura PiS-u. Dwa lata temu Ryszard Cyba zaatakował pracowników biura poselskiego PiS-u w Łodzi i zranił śmiertelnie Marka Rosiaka. Strzelał z broni palnej, jednego z pracowników ranił także nożem. Twierdził, że nienawidzi PiS-u i chciałby zabić Jarosława Kaczyńskiego. Cyba w przeszłości był działaczem Platformy Obywatelskiej, ale w 2006 r. został skreślony z listy członków. Jak później deklarował, „chciałby powystrzelać wszystkich PiS-owców". Został skazany przez sąd na dożywocie.
Opinią publiczną wstrząsnęła też niedawno sprawa Brunona K., który zdaniem służb za pomocą posiadanych materiałów wybuchowych chciał dokonać zamachu na posłów, prezydenta, marszałek Sejmu oraz ministrów. Zamach miano udaremnić.
Po tym wydarzeniu Michał Boni zapowiedział bezkompromisową walkę z mową nienawiści. W tym celu wystąpił nawet z listem do duchownych, których prosił o „pomoc w przeciwstawianiu się mowie nienawiści i wszelkim objawom nietolerancji". Zapędy ministra krytykowali nawet niektórzy posłowie PO. Chyba skutecznie, bo po wydarzeniach w Częstochowie jakoś ministra Boniego nie słuchać...