Unijny gambit Camerona
Niemcy nie mogą dopuścić do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Potrzebują przeciwwagi dla Francji
Wystąpienie premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona wywołało skowyt w Brukseli i polityczne połajanki w wielu europejskich stolicach. Obecnie około połowy obywateli Wielkiej Brytanii opowiada się za wyjściem z Unii. Za tym eurosceptycyzmem stoi jednak pragmatyzm, czyli możliwość cieplejszego nastawienia pod warunkiem, że Wielka Brytania coś więcej dla siebie ugra.
To możliwe. Niemcy nie mogą dopuścić do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Potrzebują przeciwwagi dla Francji. Dodatkowo stworzyłoby to precedens dla innych. Kraje takie jak Szwecja, Dania, być może Holandia (nawet mając euro) też mogą zacząć się przyglądać możliwości opuszczenia wspólnoty, bo szlak będzie już przetarty. Niemcy mogą wtedy zostać z krajami Południa oraz Europy Środkowo-Wschodniej. Zatem zrobią bardzo wiele, aby Wielka Brytania pozostała.
Cameron będzie negocjował nowe warunki dla członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii, a to, co uzyska, postawi pod referendum Brytyjczykom. Cameron odwrócił stół i powiedział innym przywódcom Unii. Nie on, ale właśnie oni muszą zaoferować takie warunki obywatelom brytyjskim, aby chcieli pozostać w europejskich strukturach. Jeżeli zagłosują przeciw, to będzie to skutek decyzji przywódców europejskich i bardzo ciężko będzie zwalić winę na rząd brytyjski.
Z pewnością kanclerz Merkel ruszy do akcji. Musi zdawać sobie sprawę, że pójście na noże doprowadzi do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. A na tym Niemcy mają znacznie więcej do stracenia. To właśnie jest gambit Camerona: wie, że kanclerz Merkel będzie mu musiała pozwolić zachować twarz, bo jej stawka jest większa.
Jest prawdopodobne, że Wielka Brytania uzyska parę realnych rzeczy w Unii. I wtedy Cameron zrobi referendum, a na podstawie tego, co uzyskał, będzie prowadzić kampanię „za" w Unii. Przy poparciu innych głównych partii strona „za" może liczyć na wygraną.