I ty możesz zostać szefem ABW
Nowy szef ABW ma być fachowcem i sprawnym organizatorem. Ale przede wszystkim ma bez wahania wykonywać polecenia, być w stu procentach lojalny i posłuszny premierowi
Początek roku przyniósł zaskakującą decyzję premiera o odwołaniu urzędującego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka. Rezygnacja Bondaryka była tak nagła, że nawet posłowie PO zasiadający w sejmowej speckomisji, która powinna wyrazić swoją opinię w tej materii, nic o niej nie wiedzieli. W obozie Platformy Obywatelskiej nikt nie usiłował bronić Bondaryka. Widać było natomiast ulgę. Na przykład na twarzy posła PO, pułkownika Konstantego Miodowicza.
Bonadryk zapisał się w historii polskich służb jako ten szef ABW, który wydatnie zwiększył zakres inwigilacji polskich obywateli. Najlepiej mówią o tym statystyki podsłuchów z ostatnich lat. Niektóre sukcesy kierowanej przez Bondaryka ABW były naprawdę imponujące w tym zakresie, na przykład nagrania dziennikarzy czy adwokatów podczas rozmów ze swoimi klientami chwilowo przebywającymi w areszcie. Bondaryk był człowiekiem służb ukształtowanym na dziedzictwie komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Reprezentował podobny sposób myślenia. Chciał wiedzieć wszystko albo prawie wszystko. Skrupulatnie też dokumentował swoje czynności, ze wszystkimi rozmowami włącznie. Być może dzięki temu ma swoistą polisę ubezpieczeniową na przyszłość. Ale takie nawyki mogą się obrócić przeciwko tym, którzy je mają.
Premier i jego ludzie od trzech tygodni szukają nowego szefa ABW. Nowy szef agencji ma być fachowcem, sprawnym organizatorem, a przede wszystkim ma być w stu procentach lojalny i posłuszny premierowi. Bez wahania ma wykonywać polecenia i informować go o wszystkim, o czym się dowie. Co najważniejsze – nie wolno mu nagrywać odbytych z szefem rządu rozmów. To ostatnie kryterium jest szczególnie wysoko cenione wśród aplikujących na stanowisko szefa ABW. Zastanów się. Być może premier szuka właśnie ciebie.