Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Archipelag polskości

Anna Raczyńska

Wywiad z prof. Andrzejem Zybertowiczem, socjologiem, autorem książki „Pociąg do Polski. Polska do pociągu”

Pisałem, że motorem reformy może być sądownictwo jako instytucja, a nie jako konkretne środowisko. To dwie różne sprawy. Sądownictwo, oddziałując na inne instytucje państwa, może uruchomić mechanizm jego naprawy i może je oczyszczać.

Ale tę instytucję tworzą sędziowie.

Obecne środowisko sędziowskie nie jest zdolne do pełnienia takiej funkcji. Niektórzy sędziowie mówią publicznie, że uległość sędziego Ryszarda Milewskiego to nie wyjątek, ale norma środowiskowa.

Kto lub co je zepsuło?

Wszechogarniająca bylejakość.

A jest takie miejsce, którego ona jeszcze nie ogarnęła, które może się stać tym kołem zamachowym?

Owszem. Jest nim archipelag polskości, który wynurza się po katastrofie smoleńskiej. Nie większość, ale jednak miliony Polaków uznało, że ta katastrofa obnażyła faktyczną, podłą kondycję państwa polskiego. Wiele osób zrozumiało, że jeśli nie zbudujemy kontrelity wobec obecnego establishmentu, to jeszcze bardziej będziemy się wstydzić za Polskę przed sobą i przed naszymi dziećmi.

A zbudujemy, jeśli się oddolnie zorganizujemy. Włączając się w głośną debatę o tym, czy można sędziemu wytknąć uwikłania rodziców, wskazuję, że chociaż nikt nie wybiera swoich rodziców, to naród może wybrać swoją elitę.

Aby tak się stało, aby Polska stała się krajem ludzi wolnych, którzy potrafią z sobą rozmawiać, a nie tylko wzajemnie się obrażać, trzeba proces samoorganizacji archipelagu przyspieszyć.

Zazwyczaj odwołujemy się do ostatnich doświadczeń, ale jako naród mamy przecież także piękną tradycję.

Nasza tradycja, jak zawsze w wypadku wielkiego narodu, jest wieloznaczna, ale jej centralną częścią jest umiłowanie wolności i niepokorność. I właśnie dlatego w 1918 r. powstała niepodległa Polska. W historii ludzkości niewiele narodów żyjących przez pokolenia bez państwa potrafiło się odrodzić. Myśmy to potrafili, ponieważ mieliśmy wolę posiadania własnego państwa i elity pojmujące ówczesną technologię władzy: jakie rozwiązania instytucjonalne są potrzebne, jak i z kim należy negocjować.

Naród takiej woli nie miał?

Przypuszczam, że gdyby wówczas zbadano, jaki odsetek osób mieszkających na terenach II RP uważa, że Polska może i powinna powstać, to byłaby to mniejszość. Ale wystarczająca część miała takie pragnienie i była na tyle sprawna, że potrafiła wyłonić ze swego grona elity dobrze znające ówczesne polityczne know-how.

Czym się różni nasza sytuacja od tamtej?

Wciąż aktualne pozostają pytania o gotowość Polaków do zmian oraz o jakość elit i ich kompetencje.

A jakie elity może wyłonić ów archipelag polskości?

Potencjał tkwiący w tym środowisku nie jest taki mały. Podobnie myślą setki uczonych, dziennikarzy, artystów, biznesmenów i miliony ludzi, którzy po katastrofie smoleńskiej zamanifestowali swój niepokój i troskę.

Najważniejszą manifestacją są wybory.

No i...?

No i dlatego spytam o polityczny klimat dla procesu, na który pan wskazuje.

Klimat polityczny bywa decydujący. On wyłania się z dwóch obszarów. Z tego, jak ludzie doświadczają codziennego życia, i z tego, jakie interpretacje tej codzienności są im podpowiadane. Gdy włączamy media głównego nurtu, niebezzasadnie zwanego nurtem mętnym, to widzimy, że odwracają uwagę od tego, co najważniejsze. Utrudniają uzyskanie prawdziwej diagnozy. I chociaż Polacy widzą, że nie działają podstawowe instytucje, to media pokazują to tak, jakby reguły narracji dyktowała im cenzura w PRL.

Nie, tak nie jest.

W mediach dość często mówi się o patologiach. Ale próbuje się je sprowadzać do pojedynczych przypadków. Nie usiłuje się nawet wskazać, że są częścią dwóch szerszych mechanizmów, które sygnalizowałem w „Pociągu do Polski...". Pierwszy to diagnoza bez konsekwencji. W kółko pokazuje się patologie, mówi, że są enklawy wyrwane spod społecznej kontroli, ale nie ukazuje się mechanizmów systemowych. Na to nakłada się świadoma polityka nieodpowiedzialności. Czy główne media jednoznacznie piętnują to, że politycy skompromitowani w jednym miejscu przechodzą na wyższe stanowiska? Ewa Kopacz skompromitowała się jako minister zdrowia i w nagrodę została marszałkiem Sejmu. Cezary Grabarczyk skompromitował się jako minister infrastruktury i nagrodzono go funkcją wicemarszałka. I tak dalej...

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Wojciech Romański

W smoczym kręgu

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe