Niebezpieczne związki
„Nawet córka Kwaśniewskiego wzięła ślub kościelny” – opowiada starsza pani. Jej koleżanka przytakuje i dodaje z przekąsem: „A niby ojciec komunista”
Znowu zmiana kanału, przebitka z Anną Grodzką. „Kraków jest z ciebie dumny!" – krzyczy wstawiony gość przy barze. Przypominamy sobie, że posłanka reprezentuje okręg krakowski. Kilka złośliwostek, ale bez zaangażowania, bo już za chwilę ktoś woła: „Włączcie mecz!", i Grodzka znika z pola widzenia. „Rysiek, spadaj!" – krzyczy jeden z kolegów. Bo nawet jeśli poseł Pawłowicz to „rynsztok i magiel", jak powiada arbiter elegancji Stefan Niesiołowski, to posłanka Grodzka dla wielu pozostanie Ryszardem Ochódzkim w przebraniu szwedzkiej turystki. Przy całym szacunku dla nieszczęścia, jakiego musi doświadczać człowiek decydujący się na tak drastyczną zmianę w życiu, Anna Grodzka nie jest reklamą wewnętrznej spójności i kobiecego wdzięku. Środowisko transseksualne nie zdobywa punktów dzięki swojej parlamentarnej reprezentantce.
To wszystko jednak staje się nieważne, kiedy na Santiago Bernabeu wbiegają zawodnicy Realu i Barcy. Zaczyna się El Clásico.
3.
Tak niewiele zabrakło Barcelonie, by wygrać pierwszy mecz! Real zremisował kilka minut przed końcem. Wynik 1:1 w Madrycie czyni sytuację niejasną aż do 27 lutego, chociaż ze względu na miejsce rewanżu uprzywilejowani są Katalończycy.
W sprawie związków partnerskich jest podobnie. Każdy ma poczucie remisu z ewentualnym wskazaniem. Lewica (palikotowa i eseldowska) przegrała projekty ustaw, ale wzmocniła polityczny przekaz. Prawo i Sprawiedliwość, PSL i Solidarna Polska wywiązały się z oczekiwań własnych wyborców, lecz w walce o tradycjonalistyczny elektorat pojawiła się konkurencja – środowisko Gowina, stanowiące podzbiór Platformy Obywatelskiej. Premier nie ma powodu do radości, bo w meczu z ministrem z Krakowa dostał łupnia. Jednak i Tusk odniósł zwycięstwo: opinia publiczna jest karmiona sztucznym problemem, przykrywającym rzeczywiste wyzwania i kłopoty (np. zablokowanie przez Komisję Europejską pieniędzy na budowę dróg).
W dniu posiedzenia rządu, podczas którego premier Tusk spotkał się z ministrem Gowinem po raz pierwszy od czasu głosowania w sprawie związków partnerskich, GUS opublikował informację o ślubach i rozwodach w 2012 r. Szacuje się, że w 2012 r. zawarto ok. 204 tys. nowych związków małżeńskich, tj. o blisko 3 tys. mniej niż rok wcześniej. Liczba nowo zawieranych małżeństw zmniejsza się już czwarty rok z rzędu (po wzroście w latach 2005–2008). GUS przypomina, że dzietność kobiet jest istotnie zdeterminowana liczbą zawieranych małżeństw. W 2012 r. urodziło się blisko 390 tys. dzieci. Choć tzw. urodzenia pozamałżeńskie stanowią już 21 proc., prawie połowa pozostałych urodzeń to owoc trzech pierwszych lat małżeństwa.
W czwartkowy poranek w autobusie 164 – jadę nim po zakupy z placu Inwalidów na Nowy Kleparz – ludzie rozmawiają o Pawłowicz, Grodzkiej i Biedroniu. W telewizji absurd goni absurd, a pasażerowie zadają sensowne pytania. „Dlaczego ci od związków partnerskich chcą mieć prawa bez zobowiązań? Nawet córka Kwaśniewskiego wzięła ślub kościelny" – opowiada starsza pani. Jej koleżanka przytakuje i dodaje z przekąsem: „A niby ojciec komunista". W strzępkach rozmów słychać wątki prawie nieobecne w debacie medialnej. Jeśli ktoś żyje w wolnym związku, to dlatego, że tak chce. Skoro zyski z rejestracji w urzędzie są bardziej kuszące niż życie na kocią łapę, można przed urzędnikiem USC wyznać miłość małżeńską. Nikt nikogo nie ciągnie na siłę do kościoła. „To po co te „»związki partnerskie?«" – dyskutują przekupki z Kleparza. Między budkami kwiaciarek a stoiskami owocowo-warzywnymi panuje konstytucyjna równość. Po bukiety z róż i po pietruszkę przyjeżdżają konkubinaty, małżeństwa sakramentalne i te z urzędu stanu cywilnego. Kiedy kupuję jabłka, marchewkę i seler, media podają informację o ponownym składaniu projektów ustaw o związkach partnerskich. Wiele wskazuje na to, że oprócz SLD, Ruchu Palikota oraz liberalnej części Platformy także platformerscy konserwatyści złożą własny projekt.