Słuch kobiecy
To zawsze miłe, gdy autor nie traktuje nas jak nieuważnych konsumentów papieru powleczonego farbą drukarską.
A taki właśnie przypadek zafundowała nam pisarka brytyjska Maggie O'Farrell – do obejrzenia w internecie, jak bardzo jest rozczochrana, przeszminkowana i w jakiej pstrokaciźnie się nosi. Ale my nie o tym, bo O'Farrell wydała pięć pełnych powieści, z czego coś tam jej nagrodzono, ale niewysoko. Pisze kulturalnie i powoli. Czyta się to też niespiesznie. I już widzę, jak panie z górnej półki kładą sobie jej powieść na nocnym stoliku (obok najnowszego „Twojego Stylu") i podczytują codziennie przed snem po kawałku, co powoduje, że książka starcza im na miesiąc.
W każdym razie „Ona pierwsza" rozwija dzieje kilkunastu osób na przestrzeni dwóch pokoleń, a spoiwem jest ich nieco rozwichrzone życie uczuciowe, żeby czytelnika nie znudzić. Maggie kocha też opisywać dzień powszedni w detalu. Do tego trzeba mieć kobiecy słuch. Przykładowo – facet napisałby, że ściany kawalerki są obrzydliwie zażółcone albo wręcz, że mają kolor – wiadomo. A tu: „Taki kolor mają stare zęby i sufity w pubach". Kto się w pubach naoglądał sufitów w trakcie wychylania ze szkła, doceni to zestawienie.
W każdym razie: z dziury zabitej dechami na granicy Devonu i Kornwalii ucieka do Londynu niejaka Lexi. Matka na odchodnym przestrzega, by nigdy nie przebywała w tym samym pomieszczeniu co mężczyzna i łóżko.
Lexi startuje więc jako windziarka, ale niebawem w głowie zawróci jej pewien krytyk sztuki (żonaty!), za co rodzice znać jej nie chcą. Już, już by się dziewczyna „wysferzyła", ale zły los się sprzysiągł i związał ją z pewnym mydłkiem telewizyjnym. Co się ciągnie tak mniej więcej przez 200 stron, na 400 zapisanych.
Bo dalej biegnie historia młodego małżeństwa – ona Finka, on londyńczyk – ze szczególnym uwzględnieniem osobliwej przypadłości owego londyńczyka. Otóż pamięć zyskał on dopiero w wieku dziewięciu lat, a wcześniej tylko mgła i mgła. A tu okazuje się, że on po prostu bezwiednie wypierał to, iż jego pochodzenie, rodzina – wszystko to rzekome i fałszywe. A jak sobie rzecz uświadomił, tygodniami leżał w pościeli zwinięty embrionalnie i odmawiał kontaktu.
Co odnotowujemy nie bez powodu. Bo autorka dedykuje nam przesłanie, że strasznie nieuważnie podchodzimy do naszego życia. Patrzymy tylko, by się nam zupa z talerza nie wylewała na jego zakrętach. A to życie ma znaczenie, jest brzemienne i święte. Amen.
Maggie O'Farrell
"Ona pierwsza"
Dom Wyd. Rebis