
Teatr Kiszczaka
Okrągły Stół jest symbolem kompromisu zawartego pod wpływem haków, jakie komuniści mieli na opozycjonistów, z którymi negocjowali
Mitologia pokojowej transformacji
Jeszcze zanim obrady dobiegły końca, rozpoczęła się mitologizacja Okrągłego Stołu. Nawet wybór mebla, przy którym miało dojść do historycznego kompromisu, był elementem budowy tego mitu. Okrągły Stół to prezent, jaki legendarny celtycki władca Brytów król Artur otrzymał od swojej małżonki Ginewry. Zbierali się przy nim królewscy rycerze, których obowiązkiem była walka ze złem i pomoc potrzebującym. Po upływie wieków legenda o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu stała się jednym z najważniejszych mitów europejskiej kultury. Ten, kto podsunął gen. Jaruzelskiemu i gen. Kiszczakowi taką formę zawarcia politycznego kontraktu, był geniuszem, a dzisiejsi specjaliści od PR mogliby się od niego wiele nauczyć.
W utrwalanie legendy Okrągłego Stołu od początku zaangażowały się obydwie strony biorące udział w obradach. W tej kwestii szczególnie aktywny był Adam Michnik – polityczny guru środowiska „Gazety Wyborczej". To on i jego ludzie spisali mit założycielski III RP, dokonując jednocześnie jej zasadniczej egzegezy. W jednym z wywiadów Michnik objaśniał ją tak: „Przy Okrągłym Stole usiedli naprzeciw siebie ludzie, których dzieliło wszystko. Nie znali się, nie szanowali, nie ufali sobie. I do tego szczerze się nie znosili. A przecież dla jednych i drugich był to moment egzaminu (...) z patriotyzmu i odpowiedzialności za Polskę. Myślę, że wszyscy w tamtych dniach zdaliśmy ten egzamin". W ten sposób „rycerz Okrągłego Stołu" Adam Michnik wyłożył kardynalne prawdy, jakie Polacy powinni wynieść z legendy Okrągłego Stołu. I przez wiele lat Polacy w nie wierzyli. Z czasem jednak coraz wyraźniej zaczęli dostrzegać całkowity rozdźwięk miedzy legendą a rzeczywistością, która miała być jej owocem.
Prawda za kulisami
Sednem historii Okrągłego Stołu jest jej fasadowość. Świadczy o niej m.in. fakt, że w trakcie szeroko relacjonowanych obrad trwały jeszcze zakulisowe rozmowy pomiędzy stronami w Magdalence, gdzie uzgadniano strategiczne kwestie. Na wspomnianą fasadowość w jednym z wywiadów zwrócił uwagę były premier Jan Olszewski, stwierdzając jasno, że „podstawowe kwestie zostały uzgodnione wcześniej, a spektakularne pertraktacje przy Okrągłym Stole dotyczyły już spraw drugorzędnych".
W politycznych planach Jaruzelskiego i Kiszczaka kompromis z opozycją, na który się zdecydowali pod presją katastrofy gospodarczej kraju, nie miał na celu zbudowania prawdziwej demokracji i prawdziwie wolnorynkowej gospodarki. Chodziło jedynie o częściową reformę systemu, przy zachowaniu parytetu kontrolnego władzy. Oczywiście przy realizacji takiego planu, istniało ryzyko, że sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Ale nawet gdyby do tego doszło, Kiszczak i Jaruzelski mieli gwarancję swojej bezkarności, na którą liderzy opozycji przystali w Magdalence. Poza tym, gdyby nawet opozycja nie chciała w przyszłości honorować tej abolicji, w grę wchodziły życiorysy jej liderów ze wszystkimi ich słabościami i życiowymi błędami, o których pełną wiedzą dysponował szef MSW – gen. Kiszczak. Wiedza ta skutecznie paraliżowała opozycję, która była przez to niezdolna do przeprowadzenia dalej idących politycznych i gospodarczych zmian. Okrągły Stół jest zatem symbolem kompromisu zawartego pod wpływem haków.
W polityce kompromisy nigdy nie są wieczne, zazwyczaj mają one cel taktyczny, gdy żadna ze stron nie jest w stanie wyjść z impasu. Przyjmując nawet, że na tym etapie polityczny kompromis z władzą był najlepszym rozwiązaniem, wcale nie musiało oznaczać to traktowania zawartych porozumień jako cyrografu mającego obowiązywać na zawsze. Przestrzeganie ustaleń z Magdalenki sprawiło, że Polska płaci dziś ogromną cenę w postaci pozostawienia realnej władzy politycznej w rękach dawny komunistycznych oligarchów.