Cyfrowa rewolucja po polsku
Media elektroniczne są drugą po energetyce najszybciej rozwijającą się technologicznie gałęzią gospodarki na świecie. Globalne wydatki konsumentów na media i rozrywkę to dziś grubo ponad bilion dolarów
Na rynek trafiają coraz to nowe urządzenia i aplikacje przeznaczone m.in. do przenośnego oglądania telewizji przez internet. Co roku uruchamiane są też setki nowych kanałów tematycznych. Wprawdzie Polska na tle innych krajów nie wypada źle, jednak u większości rodzimych nadawców telewizyjnych dominuje wyczekiwanie, a tylko nieliczni szukają już teraz szansy na zapewnienie sobie przewagi. Bo czas w tej branży płynie szybciej niż gdziekolwiek indziej.
Trwający obecnie proces przechodzenia naziemnej telewizji analogowej na nadawanie cyfrowe jest najważniejszym w ostatnich latach przedsięwzięciem Polski w dziedzinie szeroko rozumianych mediów. Najprościej rzecz ujmując, cyfryzacja telewizji pozwala na nadawanie drogą naziemną większej niż do tej pory liczby kanałów telewizyjnych. W praktyce zamiast siedmiu kanałów analogowych (TVP 1, TVP 2, TVP Info, TVN, Polsat, TV 4, TV Puls) już dziś można odbierać ponad 20 kanałów cyfrowych. W państwach Europy Zachodniej cyfryzacji naziemnej telewizji publicznej towarzyszyła równolegle cyfryzacja satelitarna. I choć w Polsce przez krótki czas wariant ten był realizowany, to ostatecznie zdecydowano, że strategia państwa w tym względzie będzie oparta na odbiorze naziemnym, a nadawanie satelitarne pozostanie w wyłącznej domenie podmiotów prywatnych.
Według ubiegłorocznych prognoz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji cyfryzacja naziemna telewizji miała doprowadzić do częściowego odpływu klientów płatnych usług telewizyjnych na rzecz darmowej naziemnej telewizji cyfrowej. Tak się jednak nie dzieje. Według najnowszych badań z listopada 2012 r. 850 tys. dotychczasowych odbiorców telewizji analogowej nie zdecydowało się na wybór oferty cyfrowej. Jeśli dodać do tego fakt, że 40 proc. (niespełna 1,8 mln) gospodarstw domowych, które odbierają wyłącznie analogową telewizję naziemną, wciąż nie ma w domu urządzenia (dekodera lub odpowiedniego telewizora) do odbioru telewizji cyfrowej, to stan całej cyfryzacji realizowanej przez państwo powinien niepokoić. Jest to spowodowane przede wszystkim faktem, że Polska zajmuje czołowe w Europie miejsce na rynku usług dostępu do płatnej telewizji (ponad 11,5 mln abonentów), wartym ok. 2 mld dolarów.
Gdy Donald Tusk publicznie stwierdził, że abonament radiowo- -telewizyjny to haracz, dochody z tego tytułu spadły o połowę, do poziomu 250 mln zł
Nadawców telewizyjnych nie zachęcają też koszty, jakie oprócz wydatków programowych muszą ponieść, aby znaleźć się w multipleksach telewizji cyfrowej. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji opłata za udzielenie koncesji wynosi 13 mln zł w przypadku kanału SD i 26 mln zł za nadawanie w formacie HD. Problem ten dotyczy nie tylko Polski. W ostatnich dniach największy niemiecki nadawca komercyjny, RTL, ogłosił wycofanie się z naziemnego nadawania w tym kraju. Stwierdził m.in., że dystrybucja naziemna jest „ponad trzydzieści razy droższa niż satelitarna".
W Polsce obecnie trwa konkurs na zagospodarowanie częstotliwości umożliwiających nadawanie czterech nowych kanałów telewizyjnych. Cieszy się on umiarkowanym zainteresowaniem, szczególnie ze strony największych nadawców (tylko TVP ogłosiła chęć udziału w przetargu z kanałem dziecięcym „TVP ABC", Polsat i TVN w ogóle nie mają zamiaru w nim uczestniczyć). Doświadczenia poprzedniego przetargu pokazują, że sukces rynkowy odniosły stacje, które szczegółowo przeanalizowały strukturę grup społecznych zainteresowanych dostępem do telewizji naziemnej. Bezsprzecznym liderem tego rynku okazała się stacja Polo TV nadająca muzykę disco polo.
Nie wszyscy wygrają
Wśród najważniejszych polskich nadawców telewizyjnych największe problemy ma TVP, jednak te odnoszące się do jej finansów są wynikiem błędów tylko w części przez nią zawinionych. Przerost zatrudnienia jest najczęściej przytaczanym przykładem niewydolności nadawcy publicznego. Zapoczątkowane w 2009 r. programy dobrowolnych odejść i zwolnień grupowych z mniej lub bardziej niezrozumiałych przyczyn nie były kontynuowane przez kolejne zarządy. Wprawdzie zatrudnienie się zmniejsza, ale zdecydowanie za wolno, aby z jednej strony rekompensować zapaść ekonomiczną wynikającą z malejących wpływów z abonamentu i światowego kryzysu ekonomicznego, a z drugiej dostosować się do zmieniającego się otoczenia rynkowego.