Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Nie liczmy wyborców po rosyjsku

Leszek Pietrzak

Szef PKW Stefan Jaworski, deklarując chęć poznania rosyjskich doświadczeń w organizowaniu wyborów, kompromituje nie tylko siebie, ale i Polskę

W czasach polsko-rosyjskiego pojednania także nasza Państwowa Komisja Wyborcza postanowiła nawiązać współpracę ze swoim rosyjskim odpowiednikiem – Centralną Komisją Wyborczą Federacji Rosyjskiej.

4 lutego 2013 r. na konferencji prasowej szefa PKW Stefana Jaworskiego padły słowa, że jesteśmy ciekawi rosyjskich rozwiązań, jeśli idzie o liczenie głosów wyborczych. Wypowiedź Jaworskiego mogła wskazywać, że rosyjskie rozwiązania w tym zakresie są znacznie lepsze od naszych.

Współpraca PKW z rosyjską komisją trwa już od dłuższego czasu. W trakcie ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce PKW korzystała nawet z rosyjskich serwerów. W ubiegłym roku ta współpraca została zintensyfikowana. W połowie czerwca szef PKW gościł u siebie szefa rosyjskiej komisji, niejakiego Władimira Czurowa, nazywanego na Kremlu „Czarodziejem". Taka ksywa dla faceta od liczenia wyborczych głosów może dowodzić, że naprawdę miał w swojej robocie wielkie osiągnięcia. Nie mogliśmy się dowiedzieć niczego więcej o kulisach tej wizyty.

W roku 2011 i 2012 odbyły się w Rosji wybory parlamentarne i prezydenckie. W obu wypadkach ich wyniki oprotestowała ulica. Zanosiło się nawet na większą ruchawkę. W każdym razie dymisji Czurowa domagała się nie tylko ulica, ale również trzy opozycyjne frakcje w Dumie i zdymisjonowany w grudniu 2011 r. wicepremier Aleksiej Kudrin. Jednak Kreml i tym razem opanował powyborcze emocje. Rosyjskim wyborom sporo uwagi poświęciła światowa prasa, a także obserwatorzy OBWE, którzy w swoich raportach wskazywali na nader częste łamanie prawa, fałszowanie kart wyborczych, dopisywanie głosów „właściwym" kandydatom lub odmowę rejestracji „niewłaściwych" komitetów wyborczych. Czytając zachodnie oceny, trudno było nie odnieść wrażenia, że na dobrą sprawę wybory w Rosji miały niewiele wspólnego z demokracją w jej normalnym rozumieniu. Jak się jednak okazało, ani przewodniczący PKW Stefan Jaworski, ani jej członkowie tego nie zauważyli. Nadal chcą blisko współpracować z rosyjską Centralną Komisją Wyborczą i korzystać z jej doświadczeń.

W przeszłości Rosjanie wiele razy pomagali „bratniej" Polsce w organizowaniu wyborów. Tradycja tej pomocy jest bardzo długa. Zaczęło się już w 1946 r. Właśnie wtedy do Warszawy przejechało dwóch wybitnych specjalistów od wyborów – Aron Pałkin i Siemion Dawydow – wraz z ekipą „profesjonalistów", aby służyć Bierutowi i Gomułce wiedzą i doświadczeniem przy przeprowadzeniu referendum ludowego. Wyniki tej współpracy okazały się imponujące. Podrobiono 5994 protokoły z obliczonymi głosami i 40 tys. podpisów członków komisji obwodowych. Ale o tym mogliśmy się dowiedzieć dopiero po latach. Potem jeszcze wiele razy gościliśmy u siebie rosyjskich specjalistów od liczenia głosów.

Szef PKW Stefan Jaworski, deklarując na konferencji prasowej chęć poznania rosyjskich doświadczeń w organizowaniu wyborów, kompromituje nie tylko siebie, ale także Polskę. A może marzy mu się kariera rosyjskiego „Czarodzieja"? Tego do końca nie wiemy.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO