Najnowsza interwencja Uważam Rze

Świat

Wiktor Krawczenko ? rosyjskie sluzby nigdy nie wybaczyly mu zdrady

Polowanie na „Komara”

Dominik Smyrgała

Rosyjskie tajne służby nigdy nie zapominają o zdrajcach

W listopadzie minęło sześć lat od zamordowania przez rosyjskie tajne służby Aleksandra Litwinienki, rezydującego w Wielkiej Brytanii byłego oficera KGB i FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa). Przyczyną śmierci było zatrucie radioaktywnym polonem, który prawdopodobnie został mu podany przez Andrieja Ługowoja, innego byłego oficera FSB. Brytyjski premier David Cameron, który podczas wizyty w Moskwie domagał się wydania Ługowoja, tracił czas. Likwidowanie „wrogów Rosji" jest nie tylko zgodne z tamtejszym prawem (od 2003 r.), ale także ma długą sowiecką tradycję. W tym roku minie 37 lat od tajemniczej śmierci Wiktora Andriejewicza Krawczenki, jednego z pierwszych sowieckich szpiegów, którzy przeszli na stronę Zachodu.

Szpieg dysydentem

Wiktor Krawczenko urodził się 11 października 1905 r. w Jekaterynosławiu jako jeden z trzech synów Andrieja Fiedorowicza Krawczenki. Był sam środek rewolucji, w której jego ojciec brał udział, choć nie należał do żadnej partii politycznej. Jak wspominał sam Wiktor, przez pierwsze dziewięć lat życia ojciec był dla niego postacią legendarną. Po wojnie i rewolucji październikowej zafascynował się komunizmem, ukończył studia inżynierskie w Charkowie i w 1929 r. wstąpił do partii. Był to początek końca jego flirtu z komunizmem. Już wkrótce na własne oczy zobaczył budowę „raju na ziemi" metodą głodzenia na śmierć ukraińskich chłopów. W czasie II wojny światowej służył w Armii Czerwonej w stopniu kapitana. W 1943 r. jako członek sowieckiej komisji zakupowej i oczywiście szpieg wyjechał do Waszyngtonu.

W sobotnią noc z 31 marca na 1 kwietnia 1944 r. Krawczenko potajemnie opuścił Waszyngton, wsiadł do pociągu do Nowego Jorku i tam poprosił o azyl polityczny. 3 kwietnia na pierwszej stronie „New York Timesa" ukazał się artykuł „Dymisja radzieckiego funkcjonariusza", w którym Krawczenko „oddawał się pod opiekę amerykańskiej opinii publicznej". Artykuł atakował Kreml za uprawianie dwulicowej polityki wobec Amerykanów. Sowieci przyjmowali pomoc od USA, ale jednocześnie wysyłali tam szpiegów. W tekście opisano również ucisk polityczny obywateli Związku Sowieckiego. Krawczenko otrzymał nową tożsamość i zaczął się ukrywać przed długim ramieniem rosyjskiej bezpieki.

Dajcie nam głowę zdrajcy

Jak można się było spodziewać, jego ucieczka wywołała prawdziwą burzę. Rozpoczęła się operacja „Komar", której celem było odszukanie i ukaranie Krawczenki. Związek Sowiecki zażądał natychmiastowego wydania „zdrajcy". Lobbował w tej sprawie Joseph E. Davies, były ambasador amerykański w Moskwie, który w osobistych rozmowach naciskał na prezydenta Franklina D. Roosevelta. Z miejsca została uruchomiona także radziecka agentura w Stanach Zjednoczonych. Rozpoczęło się polowanie na Krawczenkę. Nie była to wówczas praktyka odosobniona. Z racji głębokiej komunistycznej infiltracji społeczeństwa amerykańskiego w okresie II wojny światowej działania takie przychodziły sowieckim służbom dosyć łatwo. W rozszyfrowanych przez Amerykanów depeszach radzieckich z tego okresu można znaleźć przejmującą historię Jelizawiety Kuzniecowej, która 9 lutego 1944 r. zdezerterowała z pokładu statku handlowego „Kursk". Przez półtora roku ukrywała się w Los Angeles, gdzie wyszła za mąż za taksówkarza. O jej późniejszym losie informuje tylko lakoniczna uwaga w jednej z depesz: [4 listopada 1945 r.] „zdrajczyni ojczyzny Kuzniecowa została wysłana do Władywostoku na pokładzie tankowca »Biełogorod«".

Tropem „Komara" ruszył „Tulipan", jeden z najważniejszych agentów sowieckich w USA. Pod tym pseudonimem krył się Mark Zborowski (znany także jako „Kant"), polski Żyd z Humania. W czasie rewolucji jego rodzina zbiegła do Polski w obawie przed komunizmem. Rodzice byli praktykującymi wyznawcami judaizmu, ale młody Marek wstąpił do Komunistycznej Partii Polski. Zagrożony aresztowaniem zbiegł do Francji, gdzie w 1933 r. został agentem NKWD. Był najwartościowszym radzieckim szpiegiem w środowisku paryskich trockistów, zastępcą redaktora naczelnego ich pisma „Biuletyn Opozycyjny". Co ciekawe, w 1939 r. został zdekonspirowany przez gen. Aleksandra Orłowa, jednak informacja przekazana przez niego Trockiemu została uznana za dezinformację. Orłow, nieco wcześniej rezydent NKWD w Hiszpanii, był odpowiedzialny za czystki na anarchistach, trockistach i księżach katolickich w republikańskiej części Hiszpanii. Siłą rzeczy nie uchodził za najwiarygodniejsze źródło informacji. Uważa się, że był protoplastą postaci Wielkiego Brata w słynnym „Roku 1984" Orwella. Wprawdzie w 1938 r., zagrożony wielką czystką, zbiegł do USA i list do Trockiego napisał anonimowo, ale nie dano mu wiary. Dzięki temu Zborowski mógł pozostać aktywnym szpiegiem jeszcze wiele lat. Trockiemu przyszło zapłacić za to życiem. To właśnie Zborowski przedstawił go Ramonowi Mercaderowi, jego późniejszemu zabójcy, i Sylwii Angełow, która rozpoznała dom Trockiego tuż przed zamachem. Oficjalnie Zborowski przestał być agentem po zakończeniu II wojny światowej. W 1955 r. Orłow ponownie go zdemaskował, tym razem już oficjalnie i pod własnym nazwiskiem, co skończyło się procesem, w wyniku którego Zborowski został w 1962 r. skazany na cztery lata więzienia. Zmarł w 1990 r.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO