Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Romantyczna polska żywność

Marek Tarnowski

Sukces polskiej żywności odnotować warto, ale cele naszych firm powinny być bardziej ambitne. Jakoś nie potrafimy stworzyć nowej Nokii, jak to się udało Finom

Od kilku lat, a zazwyczaj dzieje się to podczas podsumowywania roku, dowiadujemy się z mediów o niebywałych sukcesach zjawiska eksportowego pod nazwą polska żywność. Słyszymy, że „polska żywność podbija rynek brytyjski" albo że polskie firmy zwiększają systematycznie eksport żywności do Niemiec. Albo jeszcze mocniej: że podbijamy Stany Zjednoczone. „The Warsaw Voice" przyznał nawet specjalną nagrodę za rok 2012 – Krzesło – dla polskiej żywności z uwagi na sukcesy eksportowe: potrojenie wartości eksportu od 2004 r. oraz osiągnięcie 16 mld euro w 2012 r. i nadwyżki w bilansie handlowym w wysokości 3,3 mld euro.

Sukces dzięki taniej pracy

Wszystko to jest przedstawiane w taki sposób, jakby co najmniej cała Unia była pod wrażeniem ostatnich sukcesów eksportowych jednego z jej członków. Obok informacji o wartości eksportu od razu umieszczany jest kontekst „etnicznej półki polskich produktów w Tesco w Londynie" lub zaangażowania w rozwój eksportu polskich produktów innych zachodnich sieci handlowych. To tak jakbyśmy byli rozpoznawalni ze swoimi produktami na światowych rynkach, a przytaczane wartości miały się odnosić do detalicznych produktów. Kiedy to słyszymy, nabieramy przekonania, że stajemy się – niczym Szwajcarzy z Nestlé – rozpoznawalni i obecni niemal na całym świecie.

Fenomen określany jako „eksport polskiej żywności" nie powinien być aż tak uogólniany. Mamy tu bowiem do czynienia z kilkoma bardzo różnymi zjawiskami gospodarczymi, z reguły nieidentyfikowanymi w żadnych oficjalnych statystykach. Jakie są to  rodzaje eksportu?

Eksport wyprodukowanych na terenie naszego kraju produktów detalicznych zachodnich koncernów. Oprócz miejsca produkcji i czasami surowców (głównie pochodzenia mlecznego, rzadziej roślinnego) niewiele ma to wspólnego z Polską. Motywacja tych firm do ulokowania produkcji u nas wynika najczęściej z taniej siły roboczej lub tanich surowców (też uzyskiwanych dzięki taniej sile roboczej) oraz z uczynionych wcześniej zakupów państwowych firm. Nie wiem, czy jest to jakiś wyjątkowy powód do chwały. Bardzo często podejmowane w koncernach decyzje o lokalizacji produkcji w danym kraju są po prostu związane z optymalizacją kosztów wytworzenia i dostawy do finalnego konsumenta. Nie sądzę, aby statystyczny nabywca poza granicami Polski wiedział, że te produkty są u nas wyprodukowane. Poza tym nikt nie wie do końca, jaka jest wielkość takiego eksportu.

Eksport – nazwijmy to – półproduktów. Tutaj mamy olbrzymie, rejestrowane przez roczniki statystyczne sukcesy. Dotyczy to na pewno mięsa, jabłek, warzyw etc. Rzeczywiście, z roku na rok rośnie i nasza krajowa produkcja, i eksport jednocześnie. Ale poza naszym krajem jedynie czytelnicy roczników statystycznych i specjalistycznych publikacji wiedzą, że jest to żywność z Polski. Podobnie jak to, że w ogóle rośnie sprzedaż żywności z Polski. To są produkty „no name". Nikt o tym szerzej nie wie. Te półprodukty żywnościowe stają się składnikami wyrobów finalnych na poszczególnych rynkach pod innymi markami, po dodatkowym przetworzeniu. Niekiedy nawet jako produkty finalne wracają na nasz rynek. Ten typ eksportu rośnie głównie ze względu na niską cenę siły roboczej, niższą niż w sąsiednich krajach. To ona jest najczęściej naszą jedyną przewagą konkurencyjną.

Eksport prywatnych marek, tzw. marek dystrybutorów. Tutaj również mamy olbrzymie sukcesy. Renomowane firmy w Polsce, twórcy naszych tradycyjnych znakomitych brandów, produkowały i produkują pod „obcą banderą" wysokiej jakości produkty. Taką sytuację mamy nie tylko w przemyśle spożywczym, ale również w odzieżowym czy w AGD . Zachodnie sieci handlowe odbierają za granicą sporo produktów spożywczych z Polski, ale najczęściej pod własnymi markami. Właścicielem marki jest w tym wypadku dystrybutor, a nie producent. Wytworzona wartość eksportu jest najczęściej oparta na niższym niż u konkurentów z innych krajów koszcie wytworzenia. To też jest eksport „no name"!

Poprzednia
1 2 3 4

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Edyta Żyła

Doradzą i przeszkolą

Znaczna część unijnych pieniędzy trafia do doradców, którzy pomagają zakładać firmy lub je rozwijać. Przedsiębiorcy mogą więc liczyć na bezpłatne szkolenia, wsparcie doświadczonych mentorów albo pomoc w przygotowaniu strategii marketingowej

Wojciech Romański

W smoczym kręgu