Typowa naiwność
Od lewego
Piotr Ikonowicz
Pani po przeszczepie nerek czeka na licytację swojego jedynego mieszkania i nie może się dostać do szpitala, choć jej stan grozi odrzuceniem przeszczepu. Biznesmen w Sosnowcu kupuje od spółdzielni kilkaset mieszkań wraz z lokatorami po 200 złotych za metr, podnosi czynsze i wyrzuca na bruk. Na Śląsku szykuje się strajk generalny, bankrutuje LOT, rośnie bezrobocie i spadają płace, a media zajmują się premiami wypłaconymi członkom prezydium Sejmu.
A przecież wysokie premie wypłacają wszyscy: samorządy, ministerstwa, kancelaria premiera i prezydenta. Ogłaszanie ich wysokości szokuje i bulwersuje tym bardziej, im trudniejsza jest sytuacja materialna zwykłych obywateli. Dlaczego więc akurat teraz powstał taki skandal, skoro ten skandal trwa od początku polskiej transformacji? Bo nie mogąc dać ludziom mieszkań, które są w stanie utrzymać, dostępu do opieki zdrowotnej, godnej płacy i emerytury, elity postanowiły urządzić igrzyska i dać społeczeństwu namiastkę odwetu za ich krzywdy. Kozłem ofiarnym jest Prezydium Sejmu. A dlaczego nie minister Sikorski, który sobie i swoim podwładnym dał premie na łączną kwotę 16,5 mln zł? Dlaczego nie kancelaria premiera, która wypłaciła swoim urzędnikom łącznie 60 mln zł premii? W końcu ocena prac Prezydium Sejmu nie jest łatwa, bo to stosunkowo proste zadanie w porównaniu z pracami rządu. To nie marszałek i jej zastępcy, tylko premier i jego sowicie wynagrodzony aparat odpowiadają za totalną klapę gospodarczą i kryzys społeczny. Wybrano więc spór o 245 tys. zł, żeby nie rozmawiać o 60 mln, o sposobie rządzenia, za który wypłacono premie niebotycznie wyższe za nieporównanie bardziej wymierny brak pozytywnych rezultatów.
Premier i PO będą teraz bronić Wandy Nowickiej przed odwołaniem. To ten sam rząd, który nawet nie kiwnie palcem w sprawie pracownicy socjalnej z Radomia, która w wyniku choroby utraciła zdolność do pracy, nie może uzyskać renty i czeka ją wkrótce eksmisja na bruk. Współczuję Wandzie takich obrońców.
Do prawego
Janusz Korwin-Mikke
Najpierw cytat: „Pracodawcy RP w 2011 roku opublikowali raport na temat szarej strefy w sektorze wyrobów akcyzowych. Policzyli, że na przemycie nielegalnego alkoholu państwowa kasa traci rocznie ok. 1,5 mld złotych, na tytoniu – 3,2 mld złotych, a na paliwach – 1,4 mld złotych. Rocznie z powodu kontrabandy Skarb Państwa traci ok. 6 mld złotych. Jak policzyli eksperci Pracodawców RP, pieniądze te wystarczyłyby m.in. na powstanie autostrady do Zakopanego, utworzenie 200 tys. nowych miejsc pracy i wybudowanie metra we Wrocławiu".
A teraz prawda:
Ludzie byliby wtedy o 6 mld biedniejsi. Kowalski nie pojechałby z rodziną na weekend – straciliby knajpiarze oraz... Skarb, który nie dostałby akcyzy za paliwo. Wiśniewski nie zdecydowałby się na budowę domu – straciliby murarze, tynkarze, glazurnicy, hydraulicy, posadzkarze, dekarze oraz producenci materiałów budowlanych.
Można łatwo wyliczyć, że gdyby te 6 mld, zamiast zostać w naszych kieszeniach, trafiło w łapy szajki rządzącej III Rzecząpospolitą, to Polska jako taka straciłaby ok. 2,5 mld!
Zgodnie bowiem z prawem Savasa pieniądz w ręku urzędników reżimowych jest o 40 proc. mniej wydajny niż w rękach prywatnych.
Oczywiście: oni chcą, by te pieniądze były do ich dyspozycji. Oni wtedy dawaliby zlecenia – może komuś z Pracodawców RP. Zawyżano by koszty budowy tych autostrad i metra (w Polsce buduje się cztery razy drożej niż w USA – i drożej niż w Niemczech!). Oni zainkasowaliby w łapówkach 10 proc. tych 6 mld – a jacyś pracodawcy (i ich pracownicy!) wzięliby tę nadwyżkę między kosztem budowy w Niemczech – i u nas.
Nauczmy się wreszcie odróżniać interes kraju, interes Polski, interes nas wszystkich – od interesu III Rzeczypospolitej, czyli aparatu ucisku i wyzysku.
Kiedyś państwo dbało o granice, prawo i sprawiedliwość. I tyle. Dzisiejsze państwa to po prostu łupieżcze gangi, zmieniające się koterie.