Historia opowiadana telewizją
Szanowna redakcjo! Wiadomo, że dbałość o historię własnej ojczyzny jest niemodna. Chcę być nowoczesnym Europejczykiem, żaden tam Latarnik, ale...
Rzadko oglądam telewizję, co najwyżej wybiórczo: Historia, Discovery, Nat.Geo. I mam problem: modne, cywilizowane kraje – Anglia, Francja, Niemcy, okazują jakieś zacofanie. Ostatnio obejrzałem angielski film o Iwanie Groźnym.
W programie nie pada ani razu nazwa Polska, Polacy. Dziwne, bo całe życie Iwana to utarczki z Polską, apogeum to wojna o Inflanty. Podobnie angielskie filmy o Kozakach czy Tatarach, które emitowano jakiś czas temu. Właściwie to Polski nigdy nie było, za to Anglia... Tudorowie, Henryk VIII, kapitan Cook. Francuzi są jeszcze lepsi. Jakiś miesiąc temu leciał film o II wojnie światowej.
W dwugodzinnym programie pół godziny mówiono o bohaterskim powstaniu paryskim – o warszawskim ani słowa. Natomiast w innym programie polski udział w bitwie pod Monte Cassino to spacerek – bitwę rozstrzygnęli Francuzi – podobno coś tam przełamali w jakimś natarciu. Przykłady można mnożyć. Fakt jest bezsporny – wszystkie nacje na świecie eksponują swoją przeszłość, lukrują i pudrują kosztem innych narodów. Tylko nie w Polsce. Chciałbym zobaczyć amerykański film o Westerplatte, gdyby Westerplatte to był epizod np. wojny z Meksykiem, takie inne Alamo. Boję się jednego. Gdy z programu naszych szkół usuwa się historię, a młodzież kształtuje swoje pojęcie o świecie w oparciu o telewizję, czy nie wyrośnie nam pokolenie, które utożsami naszą historię wyłącznie z zapisami hańby takimi jak zdrada Augusta Poniatowskiego, polskie obozy zagłady, Jedwabne?
O tym akurat wiele mówi nasza telewizja. A może o to właśnie chodzi. W naszej TV ostatnio nawet nie mówi się po polsku.
D. & S. Niewińscy