Pracy i chleba
Od lewego
Piotr Ikonowicz
Z sondażu ARC Rynek i Opinia wynika, że 64 proc. polskich konsumentów planuje w 2013 r. ograniczyć wydatki na artykuły codziennego użytku, czyli żywność i chemię gospodarczą – odnotowuje „Puls Biznesu". Polacy będą oszczędzać przez uważniejsze dobieranie produktów, które kupują, czytamy dalej. To nowa rynkowa nowomowa, która nawet jak obwieszcza klęskę tsunami, to przedstawia ją jako lokalny wzrost wilgotności powietrza. Człowiek, który kupuje mniej chleba, niż potrzebuje, nie zajmuje się „uważniejszym dobieraniem produktów", tylko zwyczajnie nie dojada. Prognozy te potwierdza „Fakt" z 13 lutego 2013: „Jak podał Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, o 2,5 proc. zmniejszyło się spożycie mąki, o 2,7 proc. chleba, a kasz, ryżu i płatków aż o 7,7 proc. Spada również spożycie ryb i przetworów rybnych (o 5,6 proc.), mleka świeżego (o 0,6 proc.), jaj (spadeo 1,3 proc.), a także mięsa wieprzowego, masła i warzyw".
Część analityków twierdzi jednak, że to dowód na to, iż Polacy przestali marnować jedzenie i kupować na zapas. To zapewne ci sami „analitycy", którzy wraz z Leszkiem Balcerowiczem uważają, że należy znieść coś takiego jak płaca minimalna. To są ci sami nadworni naukowcy, którzy utrzymują za profesorem Januszem Czapińskim, że w Polsce nie ma biednych, są tylko „zagrożeni biedą", i że jest ich co najwyżej kilka procent.
Tymczasem dwie trzecie polskiego społeczeństwa nie ma oszczędności, tonie w długach i nie jeździ na urlopy. Na pytanie, co robisz, kiedy brakuje ci pieniędzy na ważne wydatki, większość ankietowanych Polaków i Polek odpowiada: zaciągam pożyczkę. Na to samo pytanie Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy odpowiadają przeważnie, że zwracają się do opieki społecznej po zasiłek. Dlatego firma Provident w Anglii, skąd pochodzi, jest zupełnie nieznana, bo ludzie zamiast pożyczać na lichwiarski procent, dostają zasiłki.
Ale kiedy w końcu zażądają „pracy i chleba", nie będzie wątpliwości, że nie chodzi o ciepłe posady i świeże pieczywo.
Do prawego
Janusz Korwin-Mikke
Nasi Władcy znów postanowili utrudnić ludziom życie. Konkretnie: kierowcom. Kierowcy w ogóle są ulubioną zwierzyną łowną Czerwonych rządzących Unią Europejską – bo to burżuje. Mają samochody – to można z nich ciągnąć kasę.
I trzeba ich tępić. A jeszcze lepiej: zapobiegać, by młodzież nie zeszła na psy i nie została kierowcami. Prewencja!
Jak podaje „Dziennik Bałtycki", na Pomorzu zdający nie radzą sobie z nowym teoretycznym egzaminem na prawo jazdy. Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego egzaminuje chętnych według nowych zasad od dwóch tygodni. Nowy egzamin teoretyczny zdało 134 z 636 kandydatów (21 proc.), w Gdańsku – 88 na 387 (23 proc.), natomiast w Gdyni zdało 46 spośród 249 egzaminowanych (18 proc.).
Teraz przeczytajmy jeden z komentarzy, Mirek pisze: „Mój syn zrobił prawo jazdy w Szkocji. Wiecie, jak się tam to robi? Ten, kto posiada prawo jazdy, pisze oświadczenie do wydziału zajmującego się tymi sprawami, że ten i ten (wówczas mój syn) umie prowadzić pojazdy samochodowe, co on poświadcza osobiście, i pod takim oświadczeniem się podpisuje! I koniec! Parę dni i syn otrzymał prawo jazdy! W Polsce należy je tylko wymienić na nasze krajowe! Ładny numer, co?".
Otóż Mirek nie ma racji. Polacy dają sobie radę – bo w gruncie rzeczy mają jeszcze łatwiej niż w Szkocji: „Po polskich drogach jeździ wielu kierowców bez dokumentów, którzy albo nigdy nie zrobili prawa jazdy, albo je utracili. Ryzyko kary jest znikome. Nieoficjalne szacunki policyjnych ekspertów mówią, że takich kierowców może być nawet pół miliona" – czytamy w „Rzeczpospolitej".
A teraz pytanie: ile wypadków ze skutkiem śmiertelnym spowodowali kierowcy posiadający prawo jazdy – a ile kierowcy go nieposiadający? Zdziwi to niektórych, ale kierowcy z prawem jazdy zabijają ludzi, uwzględniając proporcje, trzy razy częściej! Przyczyna (niejedyna) jest prosta: kto nie ma prawa jazdy, jeździ ostrożnie, by nie podpaść policji. Ponadto nie jest pewny siebie. Kto ma prawko, choćby od wczoraj – czuje się królem szos, mającym takie samo prawo jazdy jak Krzysztof Hołowczyc! Bo ma! Wnioski proszę sobie wysnuć samemu!