Imperium zaatakuje
Rosja przygotowuje armię do podboju sąsiadów
Mój artykuł „Obronimy się albo stracimy niepodległość" przedstawiający obawy co do powodów zapowiadanych na Białorusi manewrów wojskowych „Zapad 2013" spowodował żywe reakcje po rosyjskiej stronie, burzę sprzecznych opinii na portalach internetowych i powściągliwe milczenie polskiego Ministerstwa Obrony. Jedynie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapytany przez dziennikarza zapewniał, że wyrażone przeze mnie obawy traktuje poważnie.
Komentatorzy rosyjscy mocno skrytykowali mój tekst (pułkownik ekspert nazwał moją wypowiedź „rojeniami wariata"), a ich białoruscy poplecznicy podkreślali obronny charakter manewrów i oskarżyli Polskę o przygotowania do najazdu na Białoruś. To oskarżenie jest zgodne z zagrożeniami definiowanymi w Sztabie Generalnym Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Jak wiadomo, rosyjskie dowództwo zapewnia, że Polacy chcą zbrojnie odebrać Białorusinom Brześć i Grodno.
Rosyjscy, ale też polscy krytycy mojego artykułu podnosili, że Rosja, tak jak każde państwo, ma prawo zadbać o własne bezpieczeństwo i skoro ćwiczy obronę swojego terytorium, to nie można mieć do niej o to pretensji. Rzecz w tym, że na Kremlu słyszymy protesty i groźby, gdy o własnych przygotowaniach obronnych mówią sąsiedzi Rosji. Falę rosyjskich pogróżek wywołał amerykański projekt tzw. tarczy antyrakietowej. Moskwa straszyła, że wyceluje rakiety z głowicami jądrowymi w Polskę i Czechy, gdzie Amerykanie planowali umieścić elementy swojego systemu obronnego. Waszyngton zapewniał, że chodzi o zagrożenie z Iranu, ale Moskwa odpowiadała – już my wiemy, że to o nas chodzi.
Kiedy w grudniu 2010 r. portal internetowy WikiLeaks ujawnił informację o przygotowanych przez NATO planach obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, przedstawiciel Rosji w NATO Dmitryj Rogozin domagał się, aby plan ten został anulowany, jest bowiem wyraźnie wymierzony przeciwko jego krajowi, i dodawał: „Przeciwko komu innemu taka obrona miałaby być wymierzona? Przeciwko Szwecji, Finlandii, Grenlandii, Islandii, przeciwko niedźwiedziom polarnym czy przeciwko rosyjskiemu niedźwiedziowi?". Rosjanin protestował w związku z porozumieniem zawartym podczas szczytu NATO w Lizbonie w 2010 r., gdzie państwa członkowskie formalnie zaakceptowały opracowane wcześniej tzw. contingency plans (plany ewentualnej obrony w razie agresji na członka NATO).
Przedtem wraz z rozwiązaniem Układu Warszawskiego NATO uznało, że w Europie nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa członków sojuszu i zaniechano opracowywania planów ewentualnościowych. To przekonanie uległo zmianie, gdy w sierpniu 2008 r. wybuchła wojna gruzińsko-rosyjska. Okazało się wówczas, że akcja podejmowana przez rząd gruziński na własnym terytorium posłużyła Rosji za pretekst do napaści. Władze Rosji twierdziły, że muszą chronić obywateli gruzińskiej Osetii, bo mieli oni rosyjskie paszporty. Dobrze, że Czeczeńcy nie mieli paszportów gruzińskich i Gruzja nie musiała interweniować, gdy Rosja pacyfikowała bunt tej kaukaskiej republiki. W każdym razie ten powód ataku na Gruzję wzięły sobie do serca republiki nadbałtyckie, gdzie Moskwa, gdyby zechciała, też ma kogo „bronić" (Rosjanie stanowią na Łotwie 26,9 proc. ludności, w Estonii – 25,7 proc., na Litwie – 5,8 proc.).
Rosja zagrożeniem dla Brytyjczyków
W październiku 2008 r. w wywiadzie dla agencji Reuters dowódca sił NATO w Europie gen. John Craddock mówił: „Przez lata zakładaliśmy, że żaden kraj – członek sojuszu czy Partnerstwa dla Pokoju – nie ma powodu do obaw o suwerenność własnego terytorium. Myślę, że w obliczu wydarzeń sierpniowych nastąpiła tu zmiana". Przypomniał, że po rosyjskiej inwazji na Gruzję należy rozważyć przygotowanie planów postępowania w razie ataku na kraje bałtyckie lub Polskę.
W czerwcu 2009 r. Komisja Obrony brytyjskiego parlamentu opublikowała obszerny raport pt. „Russia: a New Confrontation?". Można w nim przeczytać: „Rosja staje się zagrożeniem dla świata i może doprowadzić do nowej zimnej wojny". Podkreślono, że polityka Rosji zagraża wprost brytyjskiej suwerenności. W mediach często można spotkać informacje o naruszeniach przestrzeni powietrznej wielu państw europejskich przez rosyjskie samoloty wojskowe. Skarżą się na to Brytyjczycy, Norwegowie, Duńczycy, Szwedzi, Finowie. Ustawicznie naruszana jest przestrzeń powietrzna Litwy, Łotwy i Estonii, ochraniana przez samoloty NATO. Agresywne zachowania Rosji skutkują coraz bliższą współpracą z sojuszem neutralnej Finlandii. Dostrzegli to Rosjanie. Finom zaczął grozić prezydent Putin, twierdząc, że taka współpraca zagraża bezpieczeństwu Rosji, a szef sztabu armii rosyjskiej wytknął Finlandii prowadzenie manewrów wojskowych w pobliżu rosyjskich granic. Gazety rosyjskie pisały, że Rosji zagraża napaść ze strony Gruzji i Finlandii. Premier Finlandii Jyrki Katainen odpowiedział, że Finowie bez podpowiedzi z Moskwy będą decydować o swoim losie, a jeśli postanowią wejść do sojuszu północnoatlantyckiego, to na pewno nie zagrozi to Rosji.