Rosjanie zastraszą trybunał
Po raz kolejny mogliśmy się przekonać, że w sprawie zbrodni katyńskiej Rosja ma swoją własną wykładnię i żadne fakty jej nie zmienią
W ubiegłą środę Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrywała odwołanie od wyroku pierwszej strasburskiej instancji w sprawie skargi krewnych polskich ofiar zbrodni w Katyniu. Chodzi o dwie skargi złożone w 2007 r. przez Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego oraz skargę złożoną w 2009 r. przez Witomiłę Wołk-Jezierską. Pierwszy wyrok wydano w kwietniu ubiegłego roku – przyznano im rację, ale nie całkowicie. Trybunał uchylił się bowiem od rozpatrzenia skargi na złamanie art. 2 Europejskiej konwencji Praw Człowieka (dotyczyła skuteczności rosyjskiego śledztwa w sprawie Katynia).
Na środową rozprawę czekaliśmy z napięciem, mając nadzieję, że zapadnie ostateczne orzeczenie. Tak się jednak nie stało. Wielka Izba Trybunału jeszcze raz wysłuchała argumentów obu stron.
Nie obyło się przy tym bez tradycyjnych już krętactw i bezczelności przedstawicieli strony rosyjskiej, która jest w tym procesie stroną pozwaną. Reprezentujący Rosję wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin zakomunikował wprost, że nie ma „rzeczywistego związku" pomiędzy zbrodnią w Katyniu a koniecznością podjęcia śledztwa w tej sprawie przez Rosję. Mało tego, pozwolił sobie nawet na zaatakowanie autorów polskiej skargi, bezczelnie stwierdzając, że wcale nie było tak, jak dowodziła strona polska, że krewni ofiar zbrodni katyńskiej nie znali losu swoich bliskich i nie wiedzieli, co się z nimi dzieje od czasu aresztowania. Nie mogli więc z tego powodu cierpieć.
Dla strony rosyjskiej argumenty autorów skargi nie mają żadnego znaczenia. Mogliśmy się po raz kolejny przekonać, że Rosja ma swoją własną wykładnię i żadne fakty jej nie zmienią. Została ona zawarta m.in. w piśmie do Trybunału, w którym zbrodnię tę określono jako „wydarzenia katyńskie", a sam sąd w Strasburgu uznano za instytucję, która nie jest powołana do oceny tego, czy „działania danego kraju noszą cechy zbrodni wojennej".
To zły znak, że Trybunał od razu nie wydał orzeczenia, przesuwając je na bliżej nieokreślony czas. Daje to szansę rosyjskim służbom, aby podjąć działania zastraszające 17 sędziów Wielkiej Izby Trybunału. Tak już bywało w przeszłości, gdy rozpatrywane były sprawy, w których Rosja była stroną. Nawet jeśli za kilka miesięcy polska skarga zostanie uwzględniona, Rosja z pewnością nie potraktuje tego poważnie. Wtedy bowiem się okaże, że rozstrzygnięcie Trybunału musi zbadać jeszcze rosyjski sąd konstytucyjny. Szybko okaże się, że rosyjska prokuratura w prowadzonym w sprawie Katynia śledztwie działała zgodnie z prawem i w żaden sposób nie naruszyła obowiązujących w Rosji standardów. I będzie to prawda. Rosja w starym sowieckim stylu będzie chciała odrzucić wszystkie zarzuty wobec niej. Dopiero wtedy będzie nas czekał prawdziwy bój w sprawie Katynia.