Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Partnerstwo z władzą

Jerzy Gieysztor

Przynależność partyjna posła wybranego w jednomandatowym okręgu ma znaczenie drugorzędne, bo jest on powszechnie postrzegany jako „nasz poseł”

Partnerstwo społeczeństwa z władzą w naszej rzeczywistości nie istnieje. Fundamentem ustrojowym jest partyjny przywilej układania list wyborczych, skutkujący w praktyce nominowaniem większości posłów, co powoduje coraz większą przepaść pomiędzy władzą a społeczeństwem. Dlatego zapytajmy: czy realizacja postulatu JOW stwarza na takie partnerstwo szanse? I rozpocznijmy od prezentacji zasad wybierania posłów do Sejmu RP postulowanych przez Ruch Obywatelski na rzecz JOW.

Polskę dzieli się na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych o równej liczbie mieszkańców (ok. 82 tys.). Jednakowe dla każdego są warunki kandydowania i finansowania kampanii wyborczej. A podstawą do wpisania na kartę do głosowania jest osobiste zgłoszenie się kandydata w okręgowej komisji wyborczej i przedstawienie podpisów dziesięciu popierających go obywateli z tego okręgu oraz dowodu wpłaty kaucji w wysokości jednej średniej pensji. Kaucja jest zwracana, gdy kandydat uzyska minimum 5 proc. ważnie oddanych głosów. Wybory przeprowadza się w jednej turze, a posłem zostaje zdobywca największej liczby głosów.

Czas na osobistą odpowiedzialność posłów przed wyborcami

Takie zasady obowiązujące od dawna w Wielkiej Brytanii sprawiają, że w jednym okręgu wyborczym kandyduje przeważnie od kilku do kilkunastu osób. I praktycznie nie zdarza się, żeby posłem został kandydat, który nie osiągnął 30 proc. ważnie oddanych głosów. Zakładając podobieństwo zachowań polskich wyborców, przy regułach gry takich jak w Wielkiej Brytanii, gdy polski jednomandatowy okręg wyborczy będzie liczył ok. 82 tys. mieszkańców (co daje ok. 63 tys. wyborców) i gdy zagłosuje połowa uprawnionych, to poparcie 30 proc. przełoży się na 9450 głosów (63 000: 2 x 0,3). Zatem minimalne poparcie konieczne do pokonania konkurentów w jednomandatowym okręgu wyborczym będzie 10 razy większe od tego, jakie uzyskała większość posłów wyłanianych dotychczas w okręgach wielomandatowych, liczących od kilkuset tysięcy mieszkańców w górę. Nie wspominając o tych, którzy dostali się do Sejmu z poparciem kilkuset wyborców.

Ale żeby mieć szanse na zwycięstwo w wyborach jednomandatowych, trzeba przede wszystkim być osobą znaną i cieszącą się dobrą opinią w danym okręgu. Nieznani spadochroniarze praktyczne nie mają szans. A niewielkie rozmiary okręgu sprawiają, że wszelkie opinie o kandydatach szybko się rozchodzą. Życie polityczne w okręgu staje się realnym bytem i nabiera cech jawności.

A to zachęca wyborców do angażowania się w kampanię na rzecz preferowanych kandydatów. Dla ich popierania powstają luźne komitety wyborcze, które zależnie od lokalnej sytuacji stają się oparciem dla partii politycznych lub pozostają niezależne. W tych warunkach kandydaci w czasie kilkumiesięcznej kampanii wyborczej nawiązują bezpośredni kontakt z wyborcami, co wymaga wielkiej osobistej pracy, natomiast nie wymaga wielkich pieniędzy. I dopiero zdobycie zaufania wyborców może zaowocować pokonaniem konkurentów, którzy o to zaufanie także się starają. Zdrowa rywalizacja największe szanse na wygraną daje najlepszym.

Dla popularności posła wybranego w okręgu jednomandatowym jego przynależność partyjna ma znaczenie drugorzędne, bo jest on powszechnie postrzegany jako „nasz poseł". A i sam musi się uważać za „posłanego" przez wszystkich wyborców z okręgu. Jednak zwycięstwo to dopiero początek jego ciężkiej pracy. Bo jeżeli chce wygrać w następnych wyborach, musi się starać o dobre relacje ze wszystkimi wyborcami. Musi utrzymywać z nimi stałą więź bez względu na to, czy głosowali na niego czy na konkurenta. Wszak nikogo nie można zrazić, a zawsze można kogoś pozyskać. W ten sposób zacieśnia się więź z wyborcami. Poseł nie może więc zaniedbać okazji do spotkań z nimi i jest stale dostępny, gdy tylko Sejm nie obraduje. Podobnie zachowuje się poważny konkurent, który – chociaż przegrał – nie traci nadziei na przyszłą wygraną. Taki mechanizm zachowań – uzależniający od wyborców, wymuszony regułami gry wyborczej – rodzi osobistą odpowiedzialność posłów przed wyborcami. I działa zarówno w odniesieniu do niezależnych, jak i partyjnych. Bo każda partia, poszukując reprezentującego ją kandydata, który ma największe szanse na wygraną, musi się dostosować do tej logiki. Zatem musi się odwoływać do oddolnej opinii tej grupy obywateli, którzy popierają jej program. Taka konieczność nadaje partiom charakter obywatelski.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe

Wojciech Romański

W smoczym kręgu