Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Bezcenna nostalgia za rajem i krokodylem

Anna Kilian

Szumiące trawy czarno-białej sawanny i afrykańskie zwierzęta symbole – lwy, hipopotamy – a przede wszystkim magiczny krokodyl niebędący tym, czym się wydaje...

Tabu,
reż. Miguel
Gomes,
Aurora Films

Podróżnik w retro stroju safari porusza się ostrożnie, jeszcze obcy w nieznanej krainie. Trudno o bardziej nostalgiczny obrazek, zwłaszcza że portugalskie „Tabu" Miguela Gomesa nakręcono w stylistyce niemego kina. Nie tylko te kilka scen, ale prawie cały film. Najbardziej niezwykły – smutny, zabawny, przejmujący – jaki widziałam w całym ubiegłym roku. W dodatku w samym sercu Transylwanii, dawnym Siedmiogrodzie, w Klużu. Doskonale odrestaurowany ośrodek uniwersytecki z centralną Piaca Unirii, wielkim placem z gotycką katedrą pośrodku, już sam w sobie skłania ku przyjemnemu smętkowi, gdy wędruje się malowniczymi ulicami niegdysiejszego Klausenburga i Kolozsvaru. Podczas seansu „Tabu" czuło się, że międzynarodowa publiczność dosłownie chłonie opowieść, w dużej części podawaną z offu spokojnym głosem narratora, jednego z bohaterów. Ta złożona historia nieszczęśliwej miłości otwiera przed nami wiele innych jeszcze warstw, mądrze traktujących o europejskim kolonializmie, starości, społecznym rozwarstwieniu, uzależnieniach, oddaniu i lojalności. Ze współczesnej Lizbony (część zatytułowana „Raj utracony"), gdzie poznajemy sędziwą Aurorę, elegancką damę i hazardzistkę dającą się wszystkim we znaki nieznośnym charakterem, przenosimy się do jednej z portugalskich kolonii w Afryce, prawdopodobnie Mozambiku, w lata 70. (rozdział „Raj"), by poznać pewien przez całe życie skrywany sekret, właśnie jej – spadkobierczyni wielkiej posiadłości wraz z zamieszkującym ją krokodylem pupilkiem. Dzieje zakazanej miłości zostały przez Gomesa przekazane intensywnie i subtelnie, dzięki charyzmatycznym aktorom, humorowi w stylu Aki Kaurismakiego, a przede wszystkim z powodu śmiałego reżyserskiego wyboru oryginalnego stylu, wymuszającego uwagę i budzącego podziw dla udanego efektu. Został on doceniony na ubiegłorocznym festiwalu w Berlinie i uhonorowany nagrodą.

Kinomani dostrzegą, że filmowy klejnot Gomesa to po trosze hołd dla Friedricha Wilhelma Murnaua i jego „Tabu" z 1931 r., też opowieści o miłości i kolonizacji, składającej się z części zatytułowanych „Raj" i „Raj utracony" (w tej kolejności). To dodatkowy, nostalgiczny smaczek przypominający o pechowym arcydziele autora „Nosferatu" (Murnau zginął w wypadku samochodowym spowodowanym przez swojego kierowcę, 14-letniego Filipińczyka, na tydzień przed premierą „Tabu"). I tak dzięki przywołaniu imienia transylwańskiego księcia wampira wracamy do Rumunii, gdzie Cristian Mungiu („4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni") zrealizował znakomity dramat „Za wzgórzami" – kolejny wyborny obraz z kraju, gdzie mieszkańcy nie czują nostalgii za socjalizmem.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy