Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Chleb zabija powoli

Karolina Kowalska

Ukrywa się pod maską depresji, migreny, a nawet bezpłodności. Powoduje impotencję, osteoporozę, a ostatecznie groźnego raka jelita. 99 proc. chorych nie wie, że ma celiakię

Celiakia, czyli genetyczna nadwrażliwość na gluten, potrafi się uaktywnić po trzydziestce i latami męczyć chorego. Mało kto o niej wie, bo nie daje na sobie zarobić. Jedynym lekarstwem jest odstawienie glutenu zawartego w zbożach, więc firmom farmaceutycznym nie opłaca się o niej informować. A tysiące ludzi latami zwija się z bólu.

Groźna bułka z masłem

Wykańcza powoli. Najpierw niszczy kosmki jelitowe, czyli wypustki, które zwiększając powierzchnię jelita 20 razy (do 200 mkw.), umożliwiają wchłanianie składników odżywczych. Do wzdęć, biegunek i skurczowych bólów brzucha dołączają przemęczenie, częste zmiany nastroju, wreszcie depresja. Celiak – jak lubią nazywać się pacjenci z chorobą trzewną – u lekarza ląduje po kilku miesiącach, a nawet latach. Ten diagnozuje po kolei grypę żołądkową, nerwicę, wrzody żołądka lub zespół jelita wrażliwego. Potem leczy na anemię, nadczynność tarczycy, chorobę serca i zaburzenia hormonalne. Czasem chory trafi na przytomnego internistę, który każe na próbę odstawić gluten. Po sześciu tygodniach ścisłej diety – bez jakiejkolwiek domieszki pszenicy, żyta, jęczmienia, orkiszu i pszenżyta – następuje cudowne ozdrowienie albo przynajmniej znaczna poprawa. Pacjent znów chodzi wyprostowany, zaczyna się uśmiechać i przestaje spędzać pół dnia w toalecie. Uczy się, że bułeczka z masłem, którą do tej pory koił szalejący żołądek, jest najgorszą trucizną, a makaron, pizza, biszkopty i ulubione pierogi wyżerają mu jelita.

Dla chorego na celiakię bułka z masłem to najgorsza trucizna, a ulubione pierogi wyżerają mu jelita

Celiakia, która według szacunków lekarzy występuje u 1 proc. społeczeństwa, dotyka co najmniej 400 tys. Polaków. Rodzą się z nietolerancją na grupę białek zbożowych zwanych prolaminami, a ściślej – na pochodzące z nich frakcje: zawartą w pszenicy gliadynę, sekalinę w życie i hordeinę w jęczmieniu. Jeśli choroba nie ujawni się u nich we wczesnym dzieciństwie, mogą bezobjawowo przeżyć kilka dziesięcioleci, do trzydziestki, nawet pięćdziesiątki. Później tylko jeden na dziesięciu ma szansę na prawidłową diagnozę i normalne życie. Pozostali pacjenci, a głównie pacjentki, bo celiakia dwa razy częściej dotyka kobiety, będą męczyć się tak długo, aż trafią do szpitala. Bo choroba potrafi się doskonale maskować, mami nawet lekarzy.

Zawał co tydzień

Zanim Paulina, 36-letnia księgowa, trafiła do doktora Arkadiusza Maja, warszawskiego gastrologa, przez kilka miesięcy wydeptywała ścieżki do gabinetów kardiologicznych. Kiedy pierwszy raz złapał ją ten dziwny atak – kołatanie serca, połączone z paraliżującym strachem – była pewna, że ma zawał i zaraz umrze. Leżała na podłodze i myślała, co się stanie po jej śmierci z trójką dzieci. Gdy po tygodniu atak się powtórzył, poszła do kardiologa. Nic nie znalazł, ale wypisał propranolol, stosowany w zaburzeniach rytmu serca. Paulina łykała lek, ale ataki pojawiły się znowu. Radziła się więc kolejno ginekologa, endokrynologa, wreszcie psychiatry. Dopiero zlecone przez doktora Maja badanie surowicy na obecność przeciwciał cieliakii we krwi wykazało, że może mieć chorobę trzewną. Dołączyła do szczęśliwych z diagnozą, którzy mają szansę na normalne życie. Dziś, po kilku miesiącach na diecie bezglutenowej i po odstawieniu propranololu, po atakach nie ma śladu. Paulina zaczęła wierzyć, że odchowa dzieci.

Ale kołatanie serca to nie najgorsze, co może dotknąć celiaka. Katarzyna spod Krakowa, rówieśniczka Pauliny, przez dwa lata była pewna, że postradała zmysły. – Lekarze zdiagnozowali u mnie ciężką depresję. Nie potrafili inaczej wytłumaczyć osłabienia, wiotczenia mięśni i drżenia rąk, które pod koniec nie pozwalało mi nawet utrzymać kanapki. Kiedy na niedokrwistość nie pomagały tabletki z żelazem, a drżenia nie udało się uspokoić uzależniającym xanaxem, namawiali mnie na psychiatryk – opowiada kobieta. Objawy wystąpiły u niej, kiedy wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim. Popracowała tylko dwa miesiące. Myślała, że na zwolnieniu zajmie się córką. Nic z tego. Marysię do przedszkola musiała odprowadzać gosposia, bo Katarzyna czasami nie była w stanie się podnieść. Przesilenie nastąpiło, kiedy niania znalazła ją na podłodze w sypialni, gdzie przeleżała trzy godziny, nie mogąc się podnieść. W szpitalu neurologicznym stażysta świeżo po studiach przypomniał sobie, że takie objawy może dawać celiakia. Katarzynę przeniesiono na internę, gdzie przeszła gastroskopię. Jej jelito było w opłakanym stanie – gładkie, pozbawione kosmków jelitowych, prawie w ogóle nie wchłaniało substancji odżywczych. To powodowało zanik mięśni, niedobory żelaza i drżenie rąk. Katarzyna była skrajnie wycieńczona z niedożywienia.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO